Spotkania on-line- uroki

 Spotkania on-line. 
A co z prawdziwymi relacjami? Wygłosiłam na klubowym konkursie Top Careers Toastmasters przemówienie o przytulaniu.
 Wstęp brzmiał, tak: Potrzebujesz 4 uścisków dziennie, by przeżyć, by zachować zdrowie 8 i 12, by się rozwijać. Zastanawiam nad tym, w jakim stopniu prawdziwe są relacje w sieci. Widzimy się. Lubimy się, uczymy się od siebie. Nikt w to nie wątpi. Jednak nie ma kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem. Nie poczujesz emocji i nie widać całej mowy ciała. Na spotkaniach on-line, ze słuchawkami i przed komputerem. Mamy w większości pozycję siedzącą. Nie możemy podać sobie ręki i uściskać po przyjacielsku. 
Poza tym z rozmowy on-line możemy się wyłączyć, opuścić spotkanie. I załatwione. Widzimy się i nie widzimy jednocześnie, rozmowa on-line nie zastąpi fizycznego kontaktu twarzą w twarz. Przynajmniej nie w 100%. 
Możemy wnieść toast on-line. Podnieść kieliszki do kamerki, jednak to nie to samo, co stuknięcie kieliszka o kieliszek. W rozmowie twarzą w twarz jest kontakt wzrokowy i nie ma szumów z tła. I twarzą w twarz się nie rozłączasz. Nie psuje się łącze internetowe lub przeciążona platforma do spotkań on-line.
À propos. Miałam taką sytuację. Podczas mojej mowy on-line. Łącze internetowe postanowiło, że mnie nienawidzi. I przestało działać. Próbowałam przez domowe WiFi i przez telefon. Nic, z tego. Miałam wrażenie, że to internetowo- technologiczny spisek przeciwko mnie. Miałam takie przebłyski, bo  15 -20 minut przed moją zaplanowaną mową wszystko działało. A jak, zaczęłam, bęc. 
Mowę wygłosiłam tydzień później. Bez zakłóceń. I była ciepło przyjęta.
Jednak jestem optymistką i nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła zalet tej sytuacji. 
Na spotkanie on-line mogą się podłączyć osoby z całego kraju i świata. Przez internet nie ma barier. Nie muszę się przemieszczać, więc jestem punktualnie. Zakładając, że nie ma wspomnianych zakłóceń. Po spotkaniu mogę iść pod prysznic, nie muszę wracać komunikacją miejską. To wygodne. Na nasze spotkania podłącza się kolega z Krakowa. 
Na spotkaniu  Asbiro Toastmasters, była koleżanka z Łodzi, oceniała jednego z mówców. Spotkania w poniedziałki:
Do spotkania klubu Toastmasters Biznes Leader s  dołączyła koleżanka z Niemiec. 
Jest również grupa Zdalni Turyści na Facebooku. W tej grupie są linki do spotkań on-line w całym kraju, zdarzają się również spotkania ze świata. Toastmasters działa na wszystkich kontynentach. 
Internet nie zastąpi żywej relacji. Jednak możemy się zobaczyć, chociaż na zoom i porozmawiać. Rozmowa na żywo bardziej umacnia więzi, jest bardziej prawdziwa. 
Na żywo możesz podać rękę, stuknąć się kieliszkiem i przytulić. Kontakt fizyczny z drugą osobą  umacnia więzi. Jest ważny dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Przytulanie opiszę po kwarantannie, bądźmy rozsądni. Chyba że masz kogoś pod ręką w domu. Wtedy możesz się bezpiecznie przytulić. Jeszcze będzie normalnie. I piękniej niż do tej pory.

Trochę optymizmu i dystansu życzę

Trochę optymizmu 
Optymizmem zalało mnie ostatnie spotkanie Top Careers Toastmasters, temat była wiosna i kwiaty. Każdy mógł przedstawić swój kwiat i jego historie. Historie były pełne optymizmu i inspiracji. Niektóre kwiaty miały swoje imiona. Historie o kwiatach były okraszone inteligentnym humorem Andrzeja Poniedzielskiego. Wysłuchaliśmy jego mowy o strachu. 
Wszystko odbyło się oczywiście on-line. 
Spodobał mi się humor satyryka. Inteligentny, bez  wulgaryzmu. Bez seksu, krwi i dziwek. Opowiadał o strachu od niechcenia i od serca jednocześnie. Ma świetne flow i lekko się go słucha. 
Pod wpływem legendarnego satyryka zastawiam się nad swoimi strachami. Do lasu idę szczęśliwa i natchniona przyrodą. Oddycham pełną piersią. Na zakupy do Lidla idę zamaskowana, taki mamy obecnie nakaz. Idę z ręką na sercu. Wszystko jest normalnie, dezynfekuję sobie ręce i nakładam dostępne rękawiczki. Zaczynam wędrówkę między półkami i mijam inne niepewne cienie w maskach. Niczego nie brakuje i robimy zakupy normalnie. Wykładamy towary na taśmę, płacimy. Coś jest jednak inaczej, zachowujemy dystans i dezynfekujemy ręce. Kasjer chowa za przyłbicą i plastikową zasłoną. W powietrzu czuć niewidzialnego ducha, który zionie od każdej mijanej osoby. Czuję ulgę po wyjściu na zewnątrz. 
Zrobiłam zakupy i wyszłam żywa. Duchy w maskach na ulicy przypominają jednak, że coś się zmieniło w moim otoczeniu. Sama jestem duchem w masce. Ludzie odsuwają się od siebie i nie ma uprzejmych spojrzeń. Nikt o nic nie pyta na ulicy. Jest inaczej. 
Nie mogę udawać, że nic się nie zmieniło. Widzę przyjaciół na monitorze komputera, zamiast ich uściskać. Moje miejsce  pracy jest zamknięte. Podczas spaceru nie korzystam z siłowni na powietrzu. 
Mam ochotę na długą wyprawę do Puszczy Kampinoskiej z przyjaciółką. Jednak na korzystanie z komunikacji miejskiej z przypadkowymi osobami, by do tej puszczy dojechać, niekoniecznie. Czuję, że to byłoby ryzykowne. Wracając z Lidla z pełnymi torbami, czasem wsiadałam do autobusu i dojeżdżałam te dwa przystanki do domu. Wczoraj poszłam i wróciłam piechotą. 
Wiem, że trzeba zachować spokój. Nie można patrzeć na ludzi, jak na zarażające duchy. I wcześniej czy później znajdziemy się w tej przestrzeni publicznej i skupisku ludzi. Wrócimy do szkoły, do pracy. Będziemy chcieli kupić ubranie, telefon czy książkę. Pójdziemy po pracy sklepu lub galerii. Będziemy mieli ochotę na kino, teatr, wyjazd. 
Bądź ostrożny, przestrzegaj nałożonych zasad. Jednak pamiętaj, że nie możesz patrzeć na innych ludzi jak na zarazę. Za chwilę wyjdziesz z domu i zetkniesz się z nimi. Duch w powietrzu na jakiś czas zostanie. I być może za jakiś czas pojawi się inny. To pierwsza lekcja na żywym organizmie. Sprawdzamy swoją odpowiedzialność, wytrzymałość i podejście do innych ludzi. Trochę optymizmu. I dystansu. Zdrówka życzę.

Spacer, chwila wolności i małe radości.


Spacer. 
Od poniedziałku można wejść do lasu i parku. Pomału  luzują smycz. Może być więcej w sklepie, w kościele. Niektóre miejsca będą upływem czasu otwarte. W firmach piszą wnioski i liczą dni do powrotu do normy. 
Ja cieszę się z drobiazgów. Uszczęśliwia mnie to, że mogę iść na długi spacer i nie muszę się z niego tłumaczyć. Uszczęśliwia mnie zieleń, słońce. Lubię przyrodę, uspokaja mnie i pomaga pozbierać myśli. 
Jedyna rzecz, jaka łamie mi serce, to śmieci w lasach. O tym już pisałam i cisną mi się na klawiaturę mocne słowa. Powtarzam jeszcze raz, sprzątaj po sobie. Grill, piknik, luzik. Jednak kultura wymaga, by zostawić po sobie porządek. Dużo osób jej nie ma. 
A wracając do przyjemnych kwestii, lubię przestrzeń, po której mogę się swobodnie poruszać. Mogę spokojnie przejść po pustej drodze. I nikt nie podchodzi mi pod nogi.
Warto się cieszyć takimi drobiazgami. Możesz wyjść nacieszyć się przyrodą. Masz zdrowie. Masz ręce i nogi. Masz sprawną głowę. 
Od ciebie zależy, co do niej włożysz. Czy będzie to strach? Czy nowe pomysły? Czy dawka wiedzy? Internet jest pełen wszystkiego. Znajdziesz tam wiadomości. Dostęp do bezpłatnych webinarów. Live na różne tematy. Seriale. Statystyki fake news. 
Jednak od Ciebie zależy, co włożysz do swojej głowy. Możesz wyłączyć internet i wyjść na spacer. I poukładać, co już masz w głowie, uspokoić myśli. Może wziąć książkę, którą lubisz i przysiąść na gałęzi w lesie i zatonąć w lekturze. Możesz oprzeć się o drzewo. Ja najczęściej czytam w autobusie, ale w obecnej sytuacji unikam zbędnego przemieszczania. 
Mimo wszystko staram się wyrzucić z głowy strach i wprowadzić tam spokój. Zachowuje wymaganą ostrożność, widuję przyjaciół on-line. Jednak wiem, że niedługo wrócę do życia w realu. Pójdę do pracy. Będę musiała do niej dojechać, korzystając z transportu publicznego. 
Obecnie muszę pójść do sklepu jedzenie i środki czystości. Muszę nabyć maseczki na twarz. 
Dzisiejszą radością był spacer i możliwość podzielenia się z Tobą wrażeniami. Ciesz się z małych rzeczy. Uważaj na to, co wkładasz do głowy i co w niej zostaje. Idź na spacer. Ciesz z małych rzeczy. Już niedługo wrócimy do normy.

W czym Pani pomóc? Czyli aktywna obsługa klienta

W czym Pani pomóc? 
Osobiście nie znoszę tego pytania. I mam ochotę wyjść ze sklepu, jak je słyszę. Wiem, jest ono standardem w większości sklepów znanych sieci. Wiem, że po sklepach krążą tajemniczy klienci i odejmują punkty za brak tego pytania. I pracownicy, którzy słabo wypadną, tracą premie. 

Jednak można przywitać tego klienta inaczej. Ja poza ‘’ dzień dobry. Pytam, jakiego wyrobu Pani szuka? Na jaką okazje potrzebuje Pani dodatku? Do jakiego stroju, stylizacji? Jaką biżuterię Pani lubi? Większość klientów to kobiety. Sprzedaję obecnie biżuterię. Jestem zwolenniczką otwartych pytań, dają większą szansę na dialog z klientem. Dialog pozwala na poznanie potrzeb i efektywne zamknięcie sprzedaży. 

Na konferencji Toastmasters było szkolenie z zadawania pytań. Prowadzącym trener sprzedaży po psychologii. 

https://www.facebook.com/events/2891526577739866/?active_tab=discussion

To szkolenie umocniło moje przekonanie do skuteczności pytań otwartych. Nawet w zwykłej, niekoniecznie sprzedażowej rozmowie otwarte pytania rozwijają dialog. A odpowiedzi dają dużą dawkę informacji. Pytania otwarte. Jak? Dlaczego? W jaki sposób? Z jakiego powodu? Jak myślisz? Pytania, na które odpowiadamy szerzej, w kilku zdaniach. Odpowiedź to coś więcej, niż tak, nie, nie wiem. 
Podczas warsztatu ćwiczyliśmy to na sobie. Prowadzący poprosił nas o rozmowę na temat wakacji. Rozmawialiśmy tylko otwartymi pytaniami.

Wracamy do klienta, jak uzyskamy odpowiedzi na zadawane pytania. Możemy dobrać rodzaj, kolor, rozmiar wyrobu. Rozmiar to kluczowe kryterium w doborze pierścionka. Rodzaj kamienia, złoto srebro, stal, pozłacane srebro. Znając wymagania klientki, zaczynam poszukiwania na wyspie skarbów. Na stoisku, na którym pracuję. W większości przypadków metodą prób i błędów oraz z pomocą języka korzyści. 

Język korzyści polega na przedstawianiu pozytywnych cech produktu, w taki sposób, zobrazować klientowi, jak skorzysta na zakupie. Kamień jest szary, szarość jest elegancka, pasuje do każdej stylizacji. Cecha- zaleta-korzyść. 

Chociaż zdarza się, że klient odpowiada, nie dziękuję, na dzień dobry lub jedno otwartych pytań. Jednak zainteresowany klient, lubi być obiektem zainteresowania sprzedawcy. I oprowadzony po wyspie skarbów przez przewodnika. Profesjonalny przewodnik powinien znać drogę do poszukiwanego skarbu i zalety asortymentu na swojej wyspie. A jak czegoś nie wiesz, nie zmyślaj. Przyznaj, że nie wiesz i się dowiesz. O tym szerzej o tym kolejnych wpisach.  
Konkludując kwestie pytań. Powtarzam, nie znoszę, jak pytają. Czy mogę pomóc?  W czym mogę pomóc? Chociaż czasem się na łapie na stosowaniu tego. Najbardziej efektywne są pytania otwarte. Łatwiej nawiązać rozmowę i poznać oczekiwania i cel zakupu. Otwarta rozmowa jest zawsze ciekawsza, pozwala podążyć tokiem myślenia osoby. To lubię w tej pracy, poznaje ludzi i ich oczekiwania i perspektywę. Mogę spojrzeć na kawałek świata, oczami innej osoby.

Chcą przetrwać bo... Kreatywność biznesu

Wszy chcą przetrwać, bo…
Chcą przetrwać, bo biznes daje im utrzymanie. Zapewnia utrzymanie ich pracownikom. 
Chcą przetrwać, bo pracowali na to, co mają przez miesiące i lata. 
Jak przetrwać? 
Lokalne firmy szukają wsparcia finansowego na popularnych stronach organizujących zbiórki pieniężne.
https://pomagam.pl/blog/sklepik-u-jadzi/  Na pomagam pl., zebrano  21335 zł na sklepik ogrodniczy  „U Pani Jadzi”. Wymieniony sklepił według autora zbiórki przetrwał II wojnę światową. Ratowanie lokalnych biznesów w ten sposób cieszy powodzeniem i skutecznością. W ten sam sposób ratuje się sklep szalony.pl w Gdyni. 
https://pomagam.pl/szalonybiznes. Do tej pory uzbierała się kwota 12777 zł. 
Local na Mokotowie korzysta ze strony zrzutka.pl 
Zakładający zbiórkę pisze otwarcie, że potrzebuje pieniędzy na koszty utrzymania biznesu, który obecnie nie przynosi żadnych przychodów. Local oferuje również vouchery na koktajle i koncerty, które wykorzystamy zaraz po otwarciu.  
Klubokawiarnia Owoce i Warzywa również korzysta z tej formy ratowania biznesu.  https://zrzutka.pl/owoceiwarzywa.
Na wymienionych stronach widać zainteresowanie i chęć pomocy internauci wpłacają tyle ile, mogą lub udostępniają  popierane akcje w social mediach. 
Na pomysł z voucherami wpadła sieć Pijalni Wódki i Piwa. Klient wpłacający konkretną kwotę na konto wybranego lokalu, będzie mógł wykorzystać jej dwu krotność po otwarciu. Jeżeli wpłacisz 100 zł, to napijesz się lub zjesz albo jedno i drugie za 200 zł. 
Akcja sieci ma powodzenie wśród klientów. Dowodem na to, jest druga tura sprzedaży voucherów.
Firmy odzieżowe skupiły się na sprzedaży internetowej i oferują klientów rabaty do 50% oraz przedłużają termin zwrotu i wymiany. 
Sklepy z biżuterią również przykładowo Sophie Thao. Możesz zamówić biżuterię przez Facebook lub Instagram. /https://www.facebook.com/FollowYourNature/
Sklepy stacjonarne są zamknięte.
Każdy ma swój sposób na przetrwanie tego trudnego czasu. Każdy ma swoje „, bo”.
Każdy biznes sieciowy, czy lokalny jestem źródłem utrzymania dla właściciela i jego pracowników. Jest źródłem utrzymania dla dostawców towarów i usług, które zapewniają prowadzenie tego biznesu. A Ci dostawcy to inne biznesy. Ich właściciele i pracownicy. Żyjemy w świecie naczyń połączonych i współzależności. A kryzys stał się ojcem kreatywności i empatii. Rodzą pomysły na przetrwanie i chęć pomocy. Pomagajmy sobie, by było do czego wracać. 

Pasja ,,Sztuka Rozmawiania. Usłysz, zanim powiesz"- Wywiad z autorką.

Karty: „Sztuka Rozmawiania. Usłysz, zanim powiesz” - to narzędzie, które już jest dostępne w przedsprzedaży na polskim rynku. Karty pomagają w usprawnieniu komunikacji w najbliższych relacjach takich jak związek, czy przyjaźń. Dziś w wywiadzie mój gość, autorka kart — Monika Janicka opowie o wartości, jakie produkt wniesie na polski rynek. Karty można nabyć:
https://polakpotrafi.pl/projekt/sztuka-rozmawiania-uslysz-zanim-powiesz-karty/ 

Znamy się już od kilku lat. Wiem, ile pracy włożyłaś w powstanie kart. Jestem pod wrażeniem, jak wiele energii i serca włożyłaś w ich powstanie. Chciałabym, abyś opowiedziała moim czytelnikom o kartach: „Sztuka Rozmawiania”. Moniko, kiedy powstał pomysł na projekt? 
 Pomysł na karty „Sztuka Rozmawiania” zrodził się w 2014 roku. Cel był taki, by uczyć ludzi dialogu. Chciałam dać ludziom coś, co bez konieczności posiadania obszernej wiedzy psychologicznej będzie wspierać Polaków w stawaniu się dobrym rozmówcą. Otworzyłam plik i zaczęłam notować pierwsze założenia projektu, pomysły na treści kart. Pierwszą talię wydrukowałam na papierze do szkicowania. Wycinałam je w domu nożyczkami. Kiedy opowiedziałam o kartach znajomym z klubu Toastmasters w Bydgoszczy, spotkałam się z ogromną ciekawością. Poprosili mnie, w sumie przekonali, do zorganizowania warsztatów z udziałem kart. I poszło. Ludzie weszli w proponowane ćwiczenia z kartami. Z pełnym zaangażowaniem. Ze zrozumieniem mojej idei. Zebrałam pierwszy feedback. Z biegiem miesięcy stworzyłam kolejne talie tematyczne, np. Jak nawiązywać nowe znajomości?, Komunikacja w negocjacjach czy Jak budować bliskie relacje? Mam prototypy 6 talii o różnej tematyce. Pozostałe talie drukowałam w osiedlowych punktach ksero. Ostatni prototyp wydrukowałam już w drukarni.
 A na jakim etapie jesteś teraz? 
Teraz jestem na etapie wydawania talii: „Sztuka Rozmawiania. Związek i przyjaźń”. To pierwsza talia, którą wydaję. Na tę talię poświęciłam wyjątkowo dużo czasu, pracy i własnego zaangażowania. Jestem z niej szalenie dumna. Wierzę, że wpłynie ona bardzo korzystnie na rozwój relacji wielu rodzin, związków, relacji partnerskich czy przyjacielskich. Jest dedykowana wszystkim tym, którym zależy na budowaniu bliskich relacji. Kto jeszcze może korzystać z kart: „Sztuka Rozmawiania”? Na pewno osoby, które zawodowo pomagają innym w obszarze relacyjnym. Mam na myśli Trenerów, Psychologów, Coachów, Terapeutów, Wykładowców kierunków Humanistycznych. To narzędzie daje ogromną przestrzeń do kreatywnego projektowania ćwiczeń, ale również do korzystania z metody, która ja opisałam w instrukcji do kart. Czyli można powiedzieć, że wspierasz zarówno specjalistów, jak i też każdą osoby, które mają potrzebę budowania zdrowych relacji... Zdecydowanie tak. Mam w tym momencie grupę Trenerów, których uczę fachowej obsługi narzędzia kart. Sami prowadzą rozmowy z kartami, uczą się ode mnie, inspirują wzajemnie, odkrywają potencjał kart. Zależy mi, by cała esencja kart budowała lepsze komunikacyjnie społeczeństwo. Z zamiłowaniem oddaje się rozmowom z ludźmi z wykorzystaniem kart. Słyszę wiele historii. Szczerych. Prawdziwych. Słyszę od swoich rozmówców, że czują się przy mnie emocjonalnie bezpiecznie. Z drugiej strony dostaję informację, że chcieliby tego doświadczać częściej lub w ogóle chcieliby tego doświadczać w związku, w małżeństwie, w przyjaźni.
 Lekarstwo na ból emocjonalny?
W niektórych przypadkach na pewno tak. Każdy z nas ma w sobie różne tęsknoty i potrzeby. Chciałam poprzez karty dać ludziom szansę, by zostali usłyszani. Z kolei tym, którzy z jakiś losowych przyczyn mają trudność, by usłyszeć partnera czy partnerkę — wesprzeć w tym, by otworzyć ich na słyszenie.
 Trudno jest słyszeć? 
Czasami jest trudno! Słuchanie i nauka słuchania są mi bardzo bliskie. Sama w słuchaniu widzę więcej niż tylko wychwytywanie uszami dźwięku słów. Słuchanie to przede wszystkim mój stosunek i nastawienie do tego, co mówi drugi człowiek. To również uczucia, które temu towarzyszą. To również gotowość do ujawniania siebie i do otwartości. Jeśli ja przy Tobie czuję się bezpiecznie, to jest duża szansa, że się otworzę. Karty pomagają zbudować atmosferę bezpieczeństwa, nawet jeśli jest ono nadszarpnięte. Jedyną rzeczą, której potrzeba do rozwoju własnej komunikacji jest potrzeba życia lepiej we dwoje. Karty niczego same nie załatwią. One wspierają rozwój, jednak w tym procesie potrzeba własnego wkładu. Wierzę w ludzi. Wierzę, że jeśli zapragną zmiany, to również tego dokonają.
 Co Tobie w Twojej komunikacji dały karty? 
Zainwestowałam wiele godzin swojego życia na rozmowy z kartami. Nauczyłam się nie przerywać w rozmowie, bo było to moją trudnością. Pogłębiłam kontakt z własnymi uczuciami. Nauczyłam się rozpoznawać własne emocje i o nich mówić. Nauczyłam się zadawać głębokie pytania, a co ważniejsze — czuć gotowość do usłyszenia niewygodnych odpowiedzi. Czasami jest tak, że gdy ludzie dzielą się z nami czymś, co jest skrajnie odmienne od naszego podejścia, my z trudnością lub wcale tego nie przyjmujemy. Karty nauczyły mnie dawać moim rozmówcom przestrzeń, by mogli być szczerzy z sobą i ze mną. Żartobliwie nazywam to „szczerym polem”. Temat szczerości ma dla mnie ogromne znaczenie. Wielu ludziom mówienie prawdy w bardzo ważnych sprawach sprawia trudność. Nie jest to wynikiem braku dobrych chęci. Nie jest to również wynikiem chęci wyrządzenia komuś krzywdy. Bardziej w moim odczuciu nieumiejętnością poradzenia sobie z wypowiedzeniem trudnej informacji lub z lękiem. Karty oduczyły mnie również komentowania czyjejś wypowiedzi, gdy ktoś nie jest na to otwarty, gotowy. Dbam o swoja przestrzeń w rozmowie i szalenie cenię przestrzeń mojego rozmówcy.
 Z Twojej wypowiedzi wynika, że karty w Twoim życiu wniosły wiele korzyści… Oczywiście. Widząc, czując i doświadczając własnej zmiany, wiem, jak z nich korzystać, wiem, kiedy działają, kiedy nie działają. Obserwując i wymieniając się doświadczeniami, z kolei poznałam, jakie korzyści dla siebie wynieśli z rozmów z kartami: „Sztuka Rozmawiania” moi rozmówcy. Suma tych wszystkich doświadczeń ma dla mnie ogromną wartość. Myślisz o rozszerzeniu projektu?
 Nie tylko myślę, ale już na niego pracuję. Interesuję się tematyką biznesu, prowadzenia firmy, rozwoju. Marzę o wydaniu kart dla Startupów, młodych przedsiębiorców. Już nad tym pracuję. Chcę promować zdrową komunikację również w Biznesie. Docelowo zamierzam stworzyć różne talie, jednak zasady z ich korzystania będą zawsze takie same. Mechanizm rozmowy jest w tych kartach zdecydowanie największą wartością. Jest prosty. Nieskomplikowany. Trafia do ludzi. Chcę ludzi łączyć.
 Moniko, bardzo dziękuje Ci na ten wywiad. Życzę Ci sukcesów. Życzę Ci, aby Twój projekt osiągnął ogromny sukces. Jestem myślami i sercem z Tobą.
 Dziękuję Ci Julia. Za obecność.

Latające rękawice.

Latające rękawice. 
Centrum handlowe Skorosze. Stoję w kolejce do apteki. Ludzie w maskach i rękawiczkach. Nerwowo przebierają nogami. Wieje mocniejszy wiatr i w jego rytm tańczą w powietrzu jednorazowe foliowe rękawiczki. Dookoła leżą rozrzucone lateksowe rękawice i inne zbędne przedmioty, które dziwnym trafem nie znalazły się w koszu. Idę na spacer z psem przez puste pole i rażą mnie w oczy kolejne rękawiczki w komplecie z butelkami i puszkami po alkoholu.
Tak się chronimy przed zarazą. A sami nią jesteśmy. Jak spacerowałam  po lesie w dzielnicy Rembertów. Wielokrotnie widziałam ślady ludzkiej obecności. Spotkałam puszki po piwie, butelki. Widziałam ślady grillowania. Uczestnicy zabawy zapomnieli zabrać aluminiowe tacki. 
Widywałam również opony, sprzęt AGD i inne skarby. 
A teraz widzę bunt przeciw zamknięciu parków i lasów. Słuszny bunt, bo izolowanie nas od natury nie sprzyja zdrowiu. Kontakt z naturą jest wskazany dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Już czytałeś wpis pod tytułem ‘’Kontakt  z naturą''. 
Jednak medal ma dwie strony. Tak nas ciągnie do natury, do bezkresnej zieleni. Ciągnie nas na świeże powietrze. Zalesiamy Facebooka i podpisujemy petycje o otwarcie lasów i parków. 
A jak już do nich wrócimy. To warto pomyśleć, że nie jesteśmy w przyrodzie. W lesie żyją sarny, dziki, zające i inne zwierzęta. Zależy od regionu Polski. To ich dom nie Twój. I mniemam, że nie byłoby Ci przyjemnie, gdyby goście zostawili na środku, Twojego pokoju górę swoich śmieci.  Jak mam rację, to ogarnij i zabierz ze sobą tacki do grilla, puste butelki, zużyte chusteczki. Jak bierzesz pełną butelkę wody na spacer, to możesz donieść pustą do najbliższego, jest lżejsza. 
Jak się tak boisz wirusa, to dlaczego zdjęte przez Ciebie rękawiczki tańczą w powietrzu? Wygląda, to jak taniec śmierci. Tak mi się skojarzyło, jak patrzyłam na tańczące na wietrze przed apteką rękawiczki. A tak się zastanawiam, czy sami nie rozprzestrzeniamy tego, przed chcemy się chronić? To pytanie retoryczne. 
Chcemy bezpiecznie żyć na naszej planecie i korzystać z darów natury. To sprzątajmy po sobie, bo w innym wypadku zginiemy w tym, przed czym chcemy się chronić. Sprzątajmy po sobie, bo nie będzie gdzie odpocząć. Sprzątajmy po sobie, bo natura pokaże gdzie nasze miejsce. Już nam pokazała. Zamknęła nas w domu. I wpuściła do publicznej przestrzeni innych mieszkańców  świata. Teraz oni patrzą na ludzi zamkniętych w klatkach. 

Piekło Kobiet.


Piekło kobiet.
Widzę walkę o wolność i godność w trudnych czasach. Widzę absurd obecnej sytuacji. Ograniczanie wolności tylnymi drzwiami. Mówi się kobiecie, jak ma żyć i na co się godzić.
Dziecko zapewne szczęście i spełnianie dla wielu kobiet. Jednak nie dla wszystkich. I nie zawsze jest różowo. Nie zawsze zdrowie pozwala udźwignąć drugie życie w sobie. Nie zawsze jest ono dostatecznie silne, by przetrwać. Nie zawsze jest owocem miłości i pragnień.
Dlatego w trzech przypadkach, można ciąże usunąć. Uszkodzony płód, zagrożenie zdrowia i życia kobiety i gwałt. To jest wybór kobiety i jej odpowiedzialność. Jej decyzja co chce udźwignąć i jak. Nikt nie ma prawa w to ingerować. Na, tym polega wolność. Dokonujemy wyboru i przyjmujemy odpowiedzialność za jego następstwa.
Kobieta jest istotą, która myśli i czuje. Potrafi zarobić na życie. Zadbać o swoje dobro i o swoich bliskich. Jest świadoma swojej seksualności i płodności. Jest świadoma swoich instynktów. Sama wie najlepiej, czy chce być matką, czy, nie chce. Sama wie najlepiej, jak silna jest. Wie, czy będzie kochać owoc gwałtu. Wie, czy będzie miała siłę urodzić martwe lub chore niezdolne do życia dziecko.
Dobrze wiemy, że matki chorych i niepełnosprawnych dzieci zostają z tym same. Wiemy, że leki są drogie i rzadko refundowane. Wiemy, że chore dziecko wymaga uwagi i opieki przez całe życie.
Piekło kobiet. Chcą zmusić ofiarę gwałtu, by pokochała owoc swojego koszmaru. Chcą zmusić kobietę, by bezsilnie znosiła cierpienie swojego dziecka i by przeżywała jego śmierć.
Ja jestem kobietą i mówię nie. Nie chcę traumy. Nie chcę bólu w samotności. Nie chcę przymusu. Mam swoje serce i rozum. Mam wolną wolę i sama decyduje, ile udźwignę i jak.
Zapewne obrońcy życia nienarodzonego mnie zlinczują za ten wpis. A ja pytam, jak chronić życie, które już się narodziło? Czy rodzice chorych dzieci mają wystarczające wsparcie? Czy jest dostęp leków?
Jak będzie ochrona życia, kiedy matka dziecka z gwałtu wyrzuci je przez okno? Być może nie da rady tego udźwignąć.
Sama popieram protest umiejących o sobie decydować i wolnych kobiet. Na moim profilu na Facebooku pojawiła się nakładka z oznaczeniem protestu. Kobiety walczą, jak mogą o swoje prawa. Pokazują transparenty, czarne parasolki w kolejkach sklepie i spacerach. Podpisują petycję. Ja podpisałam. A Ty? 
Podpisz, wspieraj wolność. Sprzeciwiaj się szaleństwu. A jak nie chcesz aborcji, to jej nie rób Twój wybór. Panowie też nas wspierają, widzę u kolegów zmienione zdjęcia profilowe. Jeden z Panów szczególnie mnie ujął swoją wypowiedzią. Nie znam go osobiście, ale się wzruszyłam. 
Ja piszę ten tekst, jako protest. Matką nie jestem. Chcę sama decydować czy nią być. Nie chcę być zmuszona do dokonania trudnych wyborów. Jestem wolna, myśląca, mam swoje sumienie. Chcą mojego dobra? Nie dam sobie go odebrać.

Pasja Malarstwo.

Pasja Malarstwo W jednym z poprzednich wpisów obiecałam poszerzenie tematu pasji i wywiady. Oto pierwszy z nich, przeprowadzony z moją przyjaciółką Urszulą. Poznałyśmy się w pracy. Pracowałam z Ulą w Arkadii w sklepie z bielizną Undis. Ula Gloria Sarnowska studiuje malarstwo w Łodzi. Od kiedy ją poznałam, mówiła, o malarstwie i o tym, jak lubi malować. Pamiętam ile czasu i pracy włożyła, by dostać się na wymarzone studia. Szczegóły zdradzi osobiście. Poznaj prawdziwą pasję. Poznaj Ulę.
 Od kiedy pasjonuje Cię malarstwo? Od czego zaczęła się pasja?
 Cóż… Zaczęło się od marzenia bycia projektantką mody. Ciotka, która kochała szyć, potęgowała moje marzenie i podtrzymywała je na tyle, bym po liceum poszła do policealnej szkoły „Studio Sztuki" na kierunek projektowanie ubioru. Wtedy nasze zajęcia prowadził znany duet Paprocki i Brzozowski, ale szybko okazało się, że show-biznes nie jest dla mnie. Poznając ludzi działających, w tej branży całkiem się do niej zraziłam, ale w międzyczasie miałam, zajęcia z rysunku i malarstwa na nich poznałam koleżankę, która świetnie malowała w przeciwieństwie do mnie. Dzięki Anecie trafiłam do malarki Ewy Kunkowskiej, która zaczęła mnie uczyć. Po kilku miesiącach regularnych lekcji postanowiłam zdawać na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Za pierwszym razem dostałam 8 punktów na 10 za teczkę, ale nie przeszłam egzaminów wstępnych tak samo, jak za drugim i trzecim razem. W międzyczasie rozstałam się z wieloletnim chłopakiem i zaczęłam naukę u innej malarki Teresy Starzec. W jej atelier zaczęła się prawdziwa pasja do sztuki. Malarstwo sprawiło, że czułam się lepiej i chciałam się coraz bardziej rozwijać. Zaczęłam przeszukiwać informacji, która akademia w Polsce byłaby dla mnie najlepsza, wtedy podjęłam decyzje, że będę zdawać na ASP w Łodzi. Choć miałam wątpliwości co do mojego, obrazu podczas egzaminów dostałam się do niej za pierwszym razem. Mając, możliwość ogromnego rozwoju poczułam, że właśnie zaczyna się moja największa życiowa przygoda. Jak długo uczysz się malować? W porównaniu z osobami z liceów plastycznych, mam zupełnie inne doświadczenie. Zaczęłam się uczyć malarstwa i rysunku już po szkole. Przez trzy lata chodziłam na zajęcia przygotowawcze u Teresy starzec, ale była to nauka pod kątem egzaminów nie zaś nauka pełnego studium rysunku człowieka czy hiperrealistycznego malarstwa. Można powiedzieć, że prawdziwego malarstwa i rysunku zaczęłam uczyć się, dopiero będąc na ASP, przez co jestem z tyłu, w porównaniu do wielu osób po liceum plastycznym.
 Jakie masz plany?
 Po pierwsze skupiam się na tu i teraz. Mając przed sobą jeszcze trzy lata studiów, chce się jak najbardziej rozwinąć w malarstwie i rysunku. Co będę, robić po akademii będzie zależało od moich umiejętności i jakości moich obrazów.
 Ile pracy trzeba włożyć, by osiągnąć sukces?
 Bardzo dużo i przede wszystkim nie bać się porażek. Jak to powiedział mój profesor Wojciech Leder- wybitny artysta i genialny człowiek, którego serdecznie pozdrawiam, jeśli to przeczyta. ” Malarz nie może bać się kompromitacji”. Istnieje, takie powiedzenie. ,,Sztuka jest zazdrosną kochanką. "Jest to prawda. Dla malarza zawsze będzie na pierwszym miejscu. Kiedy uczęszczałam na zajęcia przygotowawcze, które były trzy razy w tygodniu pracowałam w galerii handlowej, by mieć, na nie czas zgodziłam się na 12-godzinne zmiany, by wyrobić godziny całego etatu. Poświęcałam wony czas na rysowanie i malowanie rzadko, kiedy miałam czas dla znajomych, przez co moje grono znacznie się zwęziło, ale nie żałuje tego wyboru. Żeby osiągnąć sukces zawsze, trzeba na to poświęcić czas i włożyć w to bardzo dużo wysiłku. Byłam niedawno z chłopakiem, który twierdził inaczej ale był typem człowieka, który narzekał na swoje życie. Natomiast ludzie, którzy osiągnęli sukces w swojej dziedzinie wiedzą, że bez wysiłku, wyrzeczeń i czasu, jaki włożyli w swoje działania, nie zaszliby, tak daleko. Otoczenie widzi jedynie efekt ich drogi, natomiast nie zdaje sobie sprawy z trudnej drogi, jaką musieli przejść. Moim dotychczasowym sukcesem jest zdanie na ASP, ale to dopiero początek mojej krętej, trudnej drogi, którą mam do przejścia jestem na nią gotowa, bo to mój wybór i moja decyzja.
 Jakie kierunki sztuki fascynują Cię najbardziej?
 Współczesne, które zmieniają oblicze sztuki. Chociażby jak cyfrowe obrazy nakładane na obrazy na płótnie, które razem stanowią całość. Obrazy zaczynają wychodzić ze swoich ram. Mówi się, że wszystko już było, natomiast ja uważam, że wraz z rozwojem technologii rozwija się także sztuka, której wcześniej nie było. Fascynują mnie również monumentalne dzieła Anselm’a Kiefer’a- niemieckiego artysty, który tworzy swoje obrazy nie tylko olejami, ale także stopionymi metalami. Do tworzenia swoich prac używa ciężkiego sprzętu, jest moim, ulubionym artystą odkąd zobaczyłam o nim film na jednym z wykładów o sztuce.
 Jaki styl malarstwa jest Twój? Z którym nurtem się identyfikujesz?
 Jako studentka, która uczy się malarstwa wciąż, tkwię w malarstwie akademickim. Staram się do perfekcji opanować na płótnie iluzję, która powstaje na siatkówce oka. Zimne światło, ciepły cień, ciepły cień i zimne światło, które buduje przestrzeń. Światło, które jest nasyconym kolorem. Oraz manipulować materialnością farby, więcej terpentyny farba się rozpływa, gruba warstwa farby olejnej powoduje tworzenie się chropowatej powierzchni na płótnie, sproszkowany pigment daje efekty, których nie da się uzyskać pędzlem. Nie chce się identyfikować z żadnym nurtem.
 Jak rozpoznajesz ludzi z pasją?
 Pasja to coś więcej niż hobby. To ona powoduje, że życie staje się pełniejsze, taki wewnętrzny napęd pozytywnego myślenia i pobudza do działania, daje nam cel w życiu. Ktoś, kto ma w sobie pasje, potrafi zarazić pasją samą w sobie innych, tacy ludzie rzadko narzekają na nudę. Jeszcze nie spotkałam nikogo, kto miałby w sobie pasje i był „toksycznym” człowiekiem, za to spotkałam sporo „toksycznych” osób bez pasji ani celu w życiu. Uważam, że pasją może być wszystko. Zbieranie znaczków, monet, fascynacja innym krajem i jego kulturą, informatyka, gry komputerowe, projektowanie, sport. Staram się otaczać ludźmi, którzy żyją tym, co kochają i są z tego powodu szczęśliwi. To powoduje, że ja też bardziej skupiam, się na tym, co robię.
Dziękuję za wywiad. I życzę wytrwałości w realizacji celów. Niech pasja i sztuka będą z Tobą. 

Nie daj się.

Nie daj się Zamknięci i wystraszeni w swoich klatkach. Teraz zwierzęta wychodzą na spacery i pytają. Ludzie wszystko ok? Nie możemy pójść do pracy, nie możemy się spotkać. Nie możemy skorzystać z rekreacji, z parków, lasów. Boimy się, buntujemy. Piszemy petycje. Słyszymy i widzimy chaos. Nie wiemy jak długo, to potrwa i co dalej. Nie możemy biegać. Ćwiczymy w domu. Trenerzy fitness przenieśli swoje treningi do sieci. https://www.youtube.com/watch?v=pezB41W4xa. Internet stał się dostawcą namiastki normalności. Nie możesz iść do pracy, wykonujesz ją zdalnie. Okazało się, że nie musisz spędzać dnia w biurze, aby wykonać pracę. Jednak nie wszyscy, tak mogą. Ci co, nie mogą, czekają na powrót do pracy. Ćwiczymy w domu za sprzęt do siłowni, robią przedmioty domowego użytku np. papier toaletowy. Uważany za dobro luksusowe i pożądane w dużej ilości. https://www.youtube.com/watch?v=VsRw8gLvjCs # paperchelange. Oglądamy filmy i seriale. CDA, Netflix, Vood. Cieszy się większą ilością wejść niż wcześniej. Powstają nowe grupy w mediach społecznościowych. Na przykład Kryzysownik na Facebooku. Założycielka grupy zaprosiłą do niej osoby, które dzielą się swoją wiedzą. Udzielają wskazówek, jak sobie radzić z obecną sytuacją. https://www.facebook.com/groups/kryzysownik/W grupie Kryzysownik powstało wydarzenie, zalesiamy facebooka. Polega ona, tym, że zamieniamy swoje dotychczasowe zdjęcia w tle, na zdjęcie lasu. Celem wprowadzenie do wirtualnej przestrzeni trochę zieleni. Dla uciechy inny użytkowników i naszej własnej. Nic, tak nie uspokaja. Jak widok zielonego lasu i bezchmurnego nieba. https://www.facebook.com/groups/2278233739151703/ Spotkania toastmasters, webinar,Live. Dużo osób dzieli się wiedzą on-line. Przykładowo https://www.facebook.com/events/532887687411189/?notif_t=plan_user_associated&notif_id=1586177834404096. Agencja More Bananas karmi się wiedzą z marketingu i social media. Jest co robić. Nie daj się. Rozwijaj się, zdobywaj wiedzę i trzymaj relacje on-line. Masz telefon, internet, komunikatory. Możesz się nakarmić, wiedzą. Możesz kogoś nakarmić kogoś swoją wiedzą. Możesz pisać, bloga. Możesz stworzyć grupę lub dołączyć do grupy. Nie daj się.

Kontakt z naturą.

Kontakt z naturą Poza przemawianiem i przełamywaniem barier na scenie. Lubię się zrelaksować. Kontakt z naturą łagodzi stres, który w nadmiarze obniża naszą odporność i jest przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych. 20 minut dziennie na łonie natury wystarczy, by organizm miał więcej energii. ,, Już 20 minut dziennie spędzonych w naturalnym otoczeniu – w parku, na łące, w pobliżu rzeki czy jeziora – znacząco obniża poziom hormonu stresu. Takie wnioski płyną z badania naukowców z Uniwersytetu w Michigan opublikowanego na łamach pisma „Frontiers of Psychology”.” (cytat z: https://www.doz.pl/czytelnia/a14307-Kontakt_z_natura_skutecznie_lagodzi_stres) W tym i podobnego typu artykułach przeczytasz, że kontakt z naturą wpływa pozytywnie na relacje. Spokojniejszy człowiek jest pozytywnie nastawiony i bardziej cierpliwy. To wzmacnia pozytywny odbiór przez otoczenie. Mnie przebywanie na łonie natury wycisza, nie zakładam słuchawek do telefonu. Używam go tylko zrobienia zdjęć. Lubię ciszę w lesie i chwilę samotności. Mogę spokojnie pozbierać myśli. Pooddychać świeżym powietrzem. Posłuchać szumu drzew. Na łonie natury jest zdecydowanie mniej bodźców niż w domu czy na mieście wśród ludzi. Jak jestem w skupisku ludzi, to często przeszkadza mi, to, że wchodzą pod nogi. W lesie się uspokajam, bo mam dużo przestrzeni dla siebie. Idę na spacer sama. Na minimum dwie godziny i spotykam, od jednego do trzech biegaczy, spacerowiczów. Wyjątkiem są regularne wędrówki po puszczy Kampinoskiej z moją koleżanką Moniką. Tam jesteśmy we dwie. Monika planuje nasze trasy. Bierzemy prowiant, termosy z kawą i herbatą. I ruszamy w drogę. Oczywiście potrzeba jeszcze wygodnych butów, stroju odpowiedniego do pogody i moim przypadku kijków do nordic walking. Kampinos do nie Antarktyda i spaceruje się jak po mieście. Jednak warto mieć wygodne buty i ubranie. Odpowiednie do pogody na prawie cały dzień spaceru. Nasze trasy mają długość od 12 do 18 km. Rekordem była trasa na 28 km. Podczas której 12 stycznia, wychodziliśmy serce dla WOŚP.(https://www.facebook.com/events/3187973417885462/). Tempo było zawrotne, dlatego wyznaczyliśmy własne. Lubimy się delektować przyrodą i spokojnie przejść przez puszczę. Zdjęcia z wypraw możesz obejrzeć tu: https://www.facebook.com/PuszczanskiePorywy/ lub na moim Instagramie:https://www.instagram.com/jak_upadne_to_wstane/ Na Instagramie znajdziesz również migawki z wędrówek po Rembertowie. Odpoczynek na łonie natury pomaga się zregenerować fizycznie i psychicznie. Nie musisz super sportowcem. Wystarczy 20 minut dziennie lub 2-3 godziny raz w tygodniu lub 16 -18 km (ok. 6 godzin) raz-dwa- tygodnie. Zrelaksujesz się, dotlenisz, zbierzesz myśli. Warto spędzać czas na świeżym powietrzu. Jak już, to robisz, to pamiętaj, by zostawić las, takim stanie, w jakim go zastałeś. Sprzątaj po sobie, nie zostawiaj butelek, papierów i innych pozostałości swojej obecności. Miłego odpoczynku życzę.

Pasja

Pasja Według definicji to coś, lubimy i czemu chcemy poświęcać czas. Pasja coś nas interesuje i angażuje. Pasją może zdobywanie wiedzy, pasją może być uprawianie sportu. Pasja może przeobrazić się w zawód. I tu przypomina się mi się jedno zdanie. ''Rób, to co kochasz, a nie będziesz musiał pracować do końca życia''. Z tego zdania wynika, że pasja, to jest, coś, co kochamy. Coś nas pochłania i oddajemy się temu z przyjemnością. Moją pasją jest przemawianie i występowanie na scenie. Napisałam wczoraj, czym jest Toastmasters. Dołączyłam, do tej organizacji z ciekawości. Trafiłam tam przez zupełny przypadek. W powiadomieniach, na znanym każdemu medium społecznościowym, pojawiło się zaproszenie na spotkanie. Odbywało się o 18, w styczniowy wieczór. Było ciemno, zimno i mokro. I ostatnią rzeczą o jakiej, marzyłam, było wyjście z domu. Jednak wyszłam, coś mnie tam ciągnęło. Siła wewnętrzna, której nie umiem nazwać ani wytłumaczyć. Też, tak masz? Poszłam, zaintrygowało, to co zobaczyłam. Ciekawość była, coraz większa z każdym spotkaniem. Ciekawość przeobraziła się formę spędzania wolnego. Formę zdobywania nowych umiejętności i ulepszaniem tego, w czym byłam dobra. Na początku nie było łatwo. Pierwsze przemówienie wygłosiłam na po zażyciu leków uspokajających, poważnie. Za drugim razem, było łatwiej. Za każdym razem, jest łatwiej. Jednak zawsze jest trema. Bo zależy mi na pozytywnym odbiorze. Bo się angażuję i chcę uzyskać efekty. Uwierz mi, że lepsi i bardziej zaawansowani ode mnie chcą być jeszcze lepsi i mają tremę. Jednak w toastmasters wyciągamy na wierzch, to pozytywne i chwalimy. Stosujemy więcej marchewki niż kija. To mnie fascynuje. To jest bardziej efektywne niż krytyka. Tu przypomina mi się kolejne zdanie. „Jak chcesz wyciągnąć z ludzi ich potencjał, to przyłapuj ich, na tym, co robią dobrze”. Tak, to działa. Przyłapujemy się na tym, co robimy dobrze i rośniemy. Uczymy się od siebie, wzajemnie. Uczymy się przez praktykę i powtarzanie. Każde spotkanie ma tę samą strukturę. Co tydzień, tworzą ją inne osoby. Z przyjemnością się angażuję w tworzenie tej struktury. Z ciekawością i podziwem obserwuję rozwój swoich przyjaciół. Z każdym wyjściem na scenę wygrywam tremą, lękiem. Wiem, że nie wychodzę tam dla siebie, tylko dla publiczności. Nie mówię do siebie, tylko do publiczności. Szukam sposobu, by, mam powiedzenia było interesujące. By, co mówię, zmieniało, tok myślenia i inspirowało. Mów jest dla publiczności, nie dla mnie. Wychodzę na scenę, by dać coś od siebie, by rozbawić, zainspirować i zainteresować. Dobra mowa ma swój cel. Mogę o tym opowiadać i pisać. Chodzę na spotkania, występuję i angażuję się w organizację wydarzeń. Angażuję się w zarząd. Zależy mi. Na moim własnym przykładzie widzisz czym, jest pasja. Moją pasją jest toastmasters. Samorozwój na scenie i współpraca z fantastycznymi osobami Pasja czymś angażującym, absorbującym, czymś, na czym Ci zależy. Pasją może być wszystko, co lubisz lub kochasz. Wkrótce zobaczysz wywiady z osobami, które opowiedzą mi o swoich pasjach. O swoim zaangażowaniu, pracy nad talentem, o swoim rozwoju. Masz pasję? Co się pochłania i angażuje? Co lubisz? Pomyśl. Miłego weekendu.

Toastmasters sposobem na samorozwój.

Toastmasters sposobem na samorozwój. Zacznijmy od tego, czym jest Toastmasters. Organizacja non profit, kuźnia mówców i liderów. Uczymy się przemawiać, oceniać siebie nawzajem w konstruktywny sposób. Każdy nowy członek klubu ma swojego mentora przewodnika, który go wdraża i uczy. Organizujemy, konkursy konferencje, imprezy integracyjne, wydarzenia w plenerze, wyjazdy. Organizacja działa od 120 lat, powstała w USA. Są kluby na całym świecie. Więcej dowiesz się tutaj: https://www.toastmasters.org/about/all-about-toastmasters. Każdy klub spotyka się raz w tygodniu, spotkania trwają dwie godziny. Podczas każdego spotkania występują przygotowani zgodnie z wytycznymi programu edukacyjnego. Każda ścieżka tego programu swoje projekty i poziomy. Każdy mówca jest oceniany przez wybraną przez siebie osobę wg tych wytycznych. Podczas spotkania są również mowy improwizowane, czyli bez przygotowania. Osoba moderująca sesje zadaje pytanie, zagadnienie, temat już na scenie wybranemu z widowni mówcy. Spotkanie ma swój temat wybrany przez osobę, która je prowadzi, prowadzący zaprasza osoby na scenę według harmonogramu, agendy spotkania. W spotkaniu uczestniczą również osoby funkcyjne. W każdym klubie wygląda, inaczej. Trzy podstawowe funkcje są takie w każdym klubie. Chronometrażysta sygnalizujący czas wystąpień i całego spotkania. Kontroler płynności, który za pomocą dźwięku, sygnalizuje zakłócenia wypowiedzi i niepotrzebne przerwy. Gramatyk ocenia słownictwo wypowiadających, chwali pozytywne sformułowanie i podaje alternatywę dla tych nieprawidłowych. Na koniec spotkania występuje główny oceniający, który recenzuje wszystkich przebieg spotkania. Tak to w skrócie wygląda. Rekomenduję przyjść na spotkanie, by przekonać się jak, to jest. Obecnie spotykamy się wirtualnie, więcej informacji tu: https://www.facebook.com/VistulaTMLeaders/, https://www.facebook.com/topcareers/, https://www.facebook.com/toastmasterscentrum/?ref=br_rs Toastmasters jest świetnym sposobem na samorozwój i zdobycie nowych umiejętności. Jest sposobem na odkrycie pasji i talentów. Na spróbowanie w bezpiecznych warunkach, czegoś, czego nie robiłeś. Z organizacji non profit nikt Cię nie zwolni. ;) Ja się nauczyłam przemawiać przed publicznością. Nauczyłam się współpracy zespołowej i podawanie informacji zwrotnych w konstruktywny sposób. Ocenia się zachowania, postępy, umiejętności, nie osobę. Odkryłam, że jestem dobrym organizatorem i zjednuję sobie ludzi. Odkryłam umiejętności pisarskie. Dlatego odważyłam się na założenie bloga i podzielenie się z Tobą swoimi przemyśleniami. Odkryłam, że moim konikiem są działania marketingowe i PR. Wspierałam promocję spotkań i specjalnych wydarzeń. Poznałam interesujących ludzi z urozmaiconymi zainteresowaniami i ciekawymi pomysłami na życie. Z kim przystajesz, takim się stajesz. Spróbuj. Samorozwoju, inspiracji i niesamowitych przyjaźni...

Hejt

Hejt W tych trudnych czas hejtu nam nie trzeba. Jednak obrzucamy się nim z każdej strony. Łatwo ocenić, kto mądry, kto niemądry. Łatwo się obrzygać błotem i bluzgami w komentarzach na fejsie. Myślisz, że możesz, bo nikt Cię nie zna. Łatwo ocenić po pozorach. Social media dają dostęp do informacji. Dają możliwości natychmiastowej reakcji na newsa. Dają szybko i dużo. Pytanie, czy wszystko jest prawdziwe? Skąd są udostępnione informacje. Informacje od znajomych czy z serwisów informacyjno-rozrywkowych. Kto je weryfikuje. Czy nie jest tak, że każdą informację uznajesz za prawdę objawioną czy absolutną? Jak już ją uznasz buch na swoją ścianę i do znajomych. A skąd wiesz, czy to jest prawdziwa informacje z wiarygodnego źródła. Czy ktoś nie sieje zbyt dużego fermentu? Gwiazda przerażona tłumami na ulicach. A czy skąd wiedziała, czy dwie osoby z dwójką dzieci nie wyszły na spacer z jednego domu? Jest zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób. Jednak osoby z rodziny, mieszkające w jednym domu mogą wyjść razem na spacer. Spacer jest nawet wskazany dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Po bułki do sklepu może iść jedna osoba. Do marketu nie musi iść cała rodziny. Wystarczy jedna osoba lub dwie, jeżeli są cięższe zakupy na dłużej. Głupotą absolutną są schadzki czy grill z sąsiadami. Zgromadzenia rodziców z dziećmi na placu zabaw czy w parku. Do parku możesz iść lub z osobami, z którymi mieszkasz. Trzymaj się z daleka od innych, 2 metry. Weź rękawiczki, do dotykania wspólnych powierzchni. Mam na myśli domofon, klamka od drzwi na klatkę. Nie dotykaj poręczy, słupków na przystanku. To tyle. W celu zaspokojenia codziennych potrzeb zakupy, apteka spacer można wyjść. Do pracy trzeba wyjść. Jak nie masz auta, to musisz wsiąść do komunikacji miejskiej, weź rękawiczki, trzymaj się z daleka od współpasażerów i nie naruszaj strefy kierowcy. W sklepie płać kartą lub telefonem. Nie podchodź za blisko sprzedawcy, bierz rękawiczki. Nie dotykaj pieczywa i owoców bez rękawiczek sklepowych. Umyj ręce, jak wracasz do domu. Nie ma sensu ekscytować się każdą udostępnioną informacją. Nie ma sensu rzygać hejtem i wulgaryzmami. Nie wszyscy muszą z Tobą zgadzać się ani Ty ze wszystkimi. Można skomentować post czy artykuł kulturalnie. Podyskutować na poziomie. Pokazać argument. Pokazać swoje źródła informacji. Podzielić się wiedzą i spostrzeżeniami bez obrażania innych użytkownik. Podczas debat oksfordzkich dyskusja toczy się na faktach i argumentach. Obrażanie oponenta. Uderzanie w osobę zamiast w fakt, w argument eliminuje z dyskusji. Pamiętaj, oceniaj fakty, zachowania nie ludzi. Nie obrażaj, tylko powiedz, że myślisz inaczej. Pokaż fakty, źródła informacji. Nie łykaj wszystkiego jak pelikan kluski. Podejdź ze zdrowym rozsądkiem, do tego, co widzisz. Powiem więcej, spójrz na to krytycznie. Wiem łatwo powiedzieć. Sama się łapie na chwytliwe tytuły. I jak mnie coś bulwersuje, to mam ochotę na ostry komentarz. Jednak widzę poziom dyskusji i słownictwo pod postem, to już nie mam ochoty się w to włączać. Jedni chcą być odpowiedzialni drudzy nie. Każdy ma inną sytuację i inne potrzeby. Inne powody do działania i inne doświadczenia. Jak już musisz, to oceniaj zachowania nie ludzi. I zanim kogoś ocenisz pozytywnie czy negatywnie spójrz na siebie. Niech pierwszy rzuci kamień, ten bez grzechu… Jak głosi klasyka. Życzliwości i kultury.

Co się zmieni?

Co się zmieni? Pytam, co się zmieni? Jak już będzie pięknie i normalnie. Jak już wyjdziemy z domu. Eksperci od ekonomii i gospodarki powiadają, że będzie ciężko. Piszą, że firmy zwalniają ludzi. Gospodarka idzie na dno. O pomocy ani mru, mru. Słychać, tylko obietnice. Czekamy na normalność. A jak ją zdefiniować. Wychodziliśmy, gdzie chcieliśmy, otwarte, knajpy, parki, siłownie. Mogliśmy się spotykać. Chodzić po galeriach. Mogliśmy robić, co nam się podoba. Czy na pewno? Często priorytetem była praca, awans. Podwyższa, lepszy samochód, nowy telewizor, większy dom. Więcej, więcej. Dzwonisz do koleżanki czy kolegi i chcesz iść kawę. Okazuje się, że nie ma kiedy, bo szkoła, bo praca. Niby mogłeś robić, co chciałeś, a nie było na to czasu. Teraz nie można się widywać, bo kwarantanna. Nagle zaczyna nam brakować tego, a co brakowało czasu. Zostaliśmy w domu i głód powietrza i relacji się nasila. Co już się zmieniło. Poza tym, że plujemy hejtem za odpowiedzialność i nieodpowiedzialność. Oceniamy. Boimy się. Jest coś optymistycznego. Jednoczymy się. Czytam artykuły o szyciu maseczek, fartuchów, o zrzutce na respiratory. Czytam o dokarmianiu medyków przez restauratorów i robieniu zakupów dla seniorów. Przekonaliśmy się, że trzeba siedzieć po godzinach w biurze. Wiele zadań można wykonać z domu. Pewnie znajdzie głos, że każdy zawód daje te możliwości. Wiem, kosmetyczka czy fryzjer niewykonania usługi zdalnie. Kurier również musi fizycznie być pracy. Ja jako doradca klienta w galerii handlowej muszę być w pracy, by fizycznie pokazać towar i go sprzedać. Basista też nie poda kawy zdalnie. Natomiast rekrutacja, IT, księgowość, marketing, asystentki robiące tabelki w Excelu, mogą pracować zdalnie. Wystarczy im sprzęt, oprogramowanie i sposób komunikacji. Wielu opornych się o tym przekonało z powodu zaistniałej sytuacji. Są też tacy, co chętnie tak pracują i pracowali przed zaistnieniem obecnej sytuacji. Nie potrzebują chodzenia do biura, wystarczy kawałek, biurka w domu, komputer i święty to spokój. Ok, ten ostatni może być trudno, jak cała rodzina nie wychodzi. Co się zmieni? Bo odeszliśmy od tematu. Nie chcę tu wypowiadać za cały świat. Zaznaczam, że tylko moje przypuszczenia, bądź życzenia. Pozostawiam dowolność interpretacji. Na pewno zaczniemy doceniać, to, kogo mamy najbliżej. W domu z rodziną spędzamy najwięcej czasu. W memach internetowych jest ziarnko prawdy. Bliżej się poznamy, mamy siebie całą dobę. Jak się pozabijamy, to relacje będą bliższe. Zaczniemy doceniać ruch na świeżym powietrzu. Jak mieliśmy wybór, to często była to kanapa i telewizor. Niech rzuci, kamień ten, co nie wybrał chociaż raz trybu siedzącego. Zaczniemy doceniać, tych, których nam brakuję przyjaciół znajomych. Będziemy mieli większą motywację by znaleźć czas na kawę i nadrobić. Na pewno docenimy pracę, jak uda się pracę jak uda się zachować. Oby tak było. Na pewno zmieni się podejście do pracy. Ściślej rzecz biorąc, do tego można pracować zdalnie. W wielu zawodach. Do konsumpcji, na pewno i to nie tylko ze względu na finanse i uszczuplenie budżetów. Dlaczego tak myślę? Może dlatego, że ostatnie tygodnie postu od galerii handlowych pokazały, że nikt nie umrze bez kolejnych legginsów i butów. Może zabrzmi naiwnie, ale zakładam, że zostanie w ludziach więcej empatii. Obecnie wylewa się ona strumieniami. W postaci szycia maseczek, posiłków dla medyków, sponsoringu na walkę z wirusem. Czyżby kryzys był ojcem empatii? Oby został respekt do lekarzy i ratowników. Są współczesnymi bohaterami na wojnie z niewidzialnym wrogiem. Bohaterami są również ci, którzy dalej chodzą do pracy kasjerzy, farmaceuci, kurierzy, pracownicy fabryk, magazynów, pracownicy restauracji otwartych na wynos, kierowcy, pracownicy transportu publicznego. I wielu innych. Więcej empatii i szacunku. Bo to są ludzie bez pracy, których byłoby tak kolorowo. Dzięki nim pracujesz zdalnie i zamawiasz przez internet, możesz iść do sklepu i uzupełnić lodówkę. Okazuje się, że Ci najniższym szczeblu zawodowej drabiny są najważniejsi. Bo bez ich pracy wszystko by stanęło. Pomyśl o tym. I powiedz, dziękuję.

Strach ma wielkie oczy.

Strach ma wielkie oczy. Atakują Cię ze wszystkich stron złe wiadomości. Statystyki, zachorowania, zgony. Ten wyszedł, ten złamał kwarantannę. Rząd wprowadza nowe zakazy, straszy policją. Włączasz internet lub wiadomości wszędzie groza i strach. Okraszone wizją kryzysu gospodarczego i wyborami prezydenckimi. I weź, tu nie zwariuj. Moim sposobem jest kwarantanna od wiadomości. Włącz je sobie dwa razy dziennie i wystarczy, by nie wypaść z obiegu. Nie wiem jak Tobie, ale mi już nie chce czytać o tym, kto wyszedł z domu, kto złamał kwarantannę. Nie chce mi się czytać hejtu i żalu w komentarzach. Nie tym jaki ja jestem mądry, a ktoś głupi. Chce mi się obejrzeć komedię w CDA, Netflix czy czymś pokrewnym. Ostatnio z komedii obejrzałam Babcie Gandzie. Zabawna i okraszona absurdem. Z innych gatunków obejrzałam wszystkie części Kobiet Mafii i Pitbulla. Chce mi kabaretu na YouTube. Można znaleźć Neówki, Ani Mru Mru lub stand-up Adam Syrek Dąbrowski, Abelard Giza. Ja ich lubię. Możesz mieć swoich ulubieńców, szanuję to. Chce mi się czytać książki, na przykład inteligencja emocjonalna Golemana. Dale Carnegie Jak Tworzyć doskonałe relacje?, Marek Wzorek od hierarchii do turkusu. A tak sobie siedzę w tych czterech ścianach i przelewam, to co myślę do edytora tekstu w Google dysk. Jak tak sobie piszę, to łatwiej mi sobie poradzić. Też się boję, co będzie. Obawiam się tego, jak dam radę finansowo. Tak zwanej tarczy antykryzysowej nie widać. Dalej ustalają, co powinno być ustalone. Póki, co do pracy pójść nie mogę, bo zamknięte. Martwię czy będę miała po wszystkim, do czego wracać. Pracuję w galerii handlowej w jednym z wielu punktów. Oczywiście została słusznie zamknięta, by ludzie nie plątali się bez celu. Przed zamknięciem obsługiwałam klientów z duszą na ramieniu, bo nie byłam pewna czy nie są zarażeni. Do pociągu SKM pełnego ludzi wsiadałam z tym samymi obawami. Rozumiem, że też się boisz, o zdrowie, o pracę. Jednak nie daj się zwariować. Tłoczenie sobie temu epidemii do głowy nic nie da. Wskazane jest, by zająć czymś innym. Masz teraz czas na dobre filmy i książki. Na naukę języka. Na planszówki. Zrób sobie kwarantannę od wiadomości, o epidemii. Zrób sobie kwarantannę od strachu. A jak już słuchasz, czy oglądasz wiadomości, to sprawdź ich źródła. Nie wierz we wszystko, co Ci serwują. Włącz rozum, wyłącz panikę.

Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...