Kajakowe przygody

Kajakowo deszczowo 


Powrotu do życia ciąg dalszy. Ludzie, integracja, przygoda. Kolejne atrakcje z Toastmasters. To była deszczowa przygoda. Organizacja ze strony Toastmasters Leaders. 

https://www.facebook.com/Toastmastersleaders/ 

1,5 godziny od Warszawy. Ranczo Biała Chata nad deszczową Pilicą 

https://www.facebook.com/wypoczyneknadpilica/

W sobotę wczesnym popołudniem spłynęliśmy razem z deszczem. Do ostatniej chwili zaklinaliśmy  pogodę, by nie padało. I padało. I jak na złość zaczęło padać akurat, wtedy kiedy wypłynęliśmy. Deszcz odniosłam wrażenie, że deszcz przyśpieszył nurt rzeki. Nasz kajak płynął sam, prawie. Musieliśmy uważać na mielizny i szuwary. Byłam przemoczona do suchej nitki. Jednak czułam się świetnie. Mój dzielny sternik sprawił, że kajak utrzymał się w pionie. Rekompensatą była kolacja w postaci grilla.  Karkówki, kiełbaski, ogórki, pieczywo napoje. Zapewnione przez organizatorów i uczestników weekendowego wypadu. Ubrania suszyliśmy  nad ogniskiem, którym smażyły się kiełbaski i karkówki. Po godzinie suszenia mogłam nałożyć na siebie kurtkę, która nadawała się pod wyżymaczkę. Najbardziej z tej ekscytująco ekstremalnie zabarwionej przygody, cieszyło mnie towarzystwo. 

Ujawnił się krakowski toastmaster z internetu. Okazał się być, żywy, prawdziwy, z krwi i kości. To miłe i ekscytujące, zobaczyć w pełnej postaci człowieka, którego widziało się tylko przez ekran. Z reguły do połowy, bo spotkania on-line spędzaliśmy na siedząco. Wtedy widać, tylko pół człowieka. Byli również dawno niewdziani przyjaciele. I czwarty most, do którego płynęliśmy, jak do świętego Grala. Bo, to był most, pod którym mieliśmy wyjść z kajaków. Spływ przyjemny. Tylko deszcz trochę przeszkadzał i zmoczył wszystkich. Jednak deszcz nie przeszkadzał w robieniu selfie w kajaku. Nawet ładne wyszły.  Jak do dopłynęliśmy do Grala, czytaj do czwartego mostu. To zostało, tylko oczekiwanie na samochód do kwatery. I panowie byli skazania znoszenie kajaków na pakę. Transport trzeba było podzielić na dwa razy. Ja byłam w pierwszym w sorcie. Wybawieniem był gorący prysznic i suche ubranie. Znów dygresja, pisałam o towarzystwie, a wszedł transport i deszcz. 

Towarzystwo dawno niewidziane i widziane w internecie na żywo. Przy jednym stole, w kajaku obok, w kajaku za nami i przed nami. Wspólne śniadanie i kawa. Spacer, obiad w Macdonald. Bardzo zdrowo. Wspólne żarty i rozmowy. Zabawa. Największą ironią pogody. Znów dygresja. Było to, że dzień po spływie było słońce. Napisanie tego tekstu chwilę zajęło. Wyjazd był tydzień temu. 

Na deser jeden wniosek internety nie zastąpią żywych ludzi. Czuję, że żyje, jak otaczają znajomi przyjaciele. I dają mi inspirację do wpisów. Najlepsze teksty pisze życie, bierz je pełnymi garściami.


Uroki przyrody


Toastmasters nic nie zatrzyma


Wczoraj odbyło drugie spotkanie na żywo, klubu Toastmasters Centrum.

https://www.facebook.com/toastmasterscentrum/?epa=SEARCH_BOX

Pierwsze na było tydzień temu na Placu Grzybowskim. Wszyscy zachowali zasady bezpieczeństwa i cieszyli się tym, że się widzimy. Pogoda dopisała idealnie. Było ciepło słonecznie. Przemówienia w plenerze, to ciekawe wyzwanie. Trzeba głośno mówić, by odgłosy otoczenia nas nie zagłuszały. Trzeba się uodpornić na gapiów i przechodniów, którzy nie wiedzą, co się dzieje. Widzą ludzi, którzy o czymś mówią. Widzą baner klubu. Kolorowe chorągiewki i słyszą dzwonki/ cymbałki. I patrzą na nas jak na kosmitów.

Na pl. Grzybowskim, wzbudziliśmy zainteresowanie. Pani, która się do nas przyłączyła, wygrała sesję gorących pytań i została do końca. Państwo, nazwijmy zakochanymi, parą. Byli zainteresowali i pytali o naszą działalność podczas przerwy. Mówię naszą, bo czuję się częścią całej społeczności Toastmasters. Należę do klubu Top Careers, jednak chętnie odwiedzam inne i integruję z członkami. Tworzymy społeczność uczących się przemawiania publicznego, szeroko pojętej komunikacji, przywództwa i współpracy zespołowej. https://www.facebook.com/topcareers/

Wracając do spotkania, zwraca ono uwagę.
Było miło z humorem i dystansem. Profesjonalizm, połączy z luzem, pozwoleniem na drobne pomyłki. Pokazaniem sobie wzajemnie, jak co można wzmocnić, by było coraz lepiej. Zgodnie z czasem, płynnie, gramatycznie i dla publiczności. Każde spotkanie, to nowa lekcja i umocnienie nabytych umiejętności. 

Mimo przeszkód wszystkie elementy spotkania są zrealizowane. Wczoraj na Polu Mokotowskim zaskoczył nas deszcz. To urok otwartej przestrzeni. Toastmasterzy. Mimo warunków mówcy wygłosili swoje mowy. Podczas przerwy schroniliśmy się pod drzewami i otworzyły się parasole. Nikt nie stracił chęci do uczestnictwa. Przeciwnie, sytuacja wzbudziła dużo troski i empatii. Trzymaliśmy sobie wzajemnie parasole. Przebiegające pod nogami psy również nie przeszkadzały. Prawdziwy weteran sceny da radę w każdych warunkach. 

Grunt, to się nie poddawać. Na scenie i w życiu. 

Pozwolę sobie na dygresje na temat wytrwałości. Takie sytuacje, jak jej uczą. Wygłaszasz mowę lub ocenę. A z nieba kapię deszcz. Pada jeszcze bardziej, a Ty uśmiechem odpowiadasz na gorące pytanie. Nie zwracając uwagi na okoliczności przyrody, otwierasz wrota kreatywności i improwizujesz. Jak to jest w innych okolicznościach przyrody. Biegasz w deszczu? Wstajesz po upadku i idziesz dale? Kończysz, to co zaczynasz? 

Ja jestem, dzięki przynależności do Toastmasters jest bardziej konsekwentna i skłonna do realizacji celów oraz otwarta na bieżące wyzwania. Okoliczności przyrody i chęci do działania pokazują, że znajdziesz sposób lub rozwiązanie, jak Ci na czymś zależy. Nie pozwól czytelniku, by okoliczności przyrody Cię zatrzymały. Relacja z pleneru ku inspiracji. 


Akcja Komunikacja ;)

Jak się komunikujemy? 

To zagadnienie mnie ostatnio intryguje. Moja ostatnia mowa podczas spotkania Toastmasters dotyczyła mojego stylu komunikacji. Moim zadaniem było określenie stylu komunikacji. I tu zaczęły się schody. Okazało, że jestem  mieszanką kilku stylów, I dostosowuję się sytuacji. Do rozmówcy. 

Po przeanalizowaniu stwierdzam, że jestem mieszkanką stylów. Mam każdego po trochu. Zielonego spokojnego i cierpliwego. Z orientacją na potrzeby rozmówcy. Pocieszam, doradzam, wspieram. W rozmowach z przyjaciółką rozkładam problem na czynniki pierwsze i znajdujemy konstruktywne rozwiązanie. Rozkład na czynniki, pokazuje styl analityczny. Potrzebujący danych, punktów odniesienia. Konkretu w zaistniałej sytuacji. To jest styl niebieski. Mam w sobie jego fragmenty. Bo można o mnie powiedzieć wszystko, poza tym, że jestem pedantyczna i uporządkowana. Wystarczy czasem zajrzeć do mojej szafy, Z całą pewnością stwierdzam, że nie lubię Excela i statystyk. Wolę analizę jakościową i notatki. W które wkrada się chaos. Tu wkracza kreatywność i pomysłowość i sympatia do ludzi. Lubię, jak są wokół mnie ludzie. Moi przyjaciele, znajomi i inne życzliowo- inspirujące dusze. Jednak nie lubię jak obcy. Mam tu na myśli ludzi. Wchodzi mi na plecy w kolejce do kasy lub w autobusie. Jednocześnie jestem ciepła i otwarta. I na deser mam swoje zdanie. Jak mi na czymś zależy, to odpuszczę. I mówię, co myślę. Tu jest trochę czerwonego dominatora, który ciągnie lejce projektu. Jednak dominacje i rywalizację zostawiam innym. Czerwony diabełek, schował na dnie mojej osobowości. Chociaż kolor czerwony i jemu podobne, to mój ulubiony w szafie, 

To była chaotyczno artystyczna analiza disck. 

https://kariera.comarch.pl/blog/roznice-osobowosciowe-w-procesie-komunikacji/

Czyli analiza stylów komunikacji. 

I co z tego wynika? 

Warto coś o sobie wiedzieć, bo to ułatwia relacje ludźmi w Twoim otoczeniu. Jak przeanalizujesz siebie. To widzisz dominujące style u innych i łatwiej z nimi rozmawiać. 

Lubię się bawić z rozmowami i poznawać jakie typy mam w swoim otoczeniu. Nigdy nie ma tak, że jesteś, żółty, zielony, czerwony czy niebieski. Wszyscy jesteśmy mieszanką różnych stylów. Z przewagą jednego lub dwóch. Nie ma też lepszego czy gorszego stylu. Każdy jest inny. 

Moja ciepła, artystyczna dusza łatwo nawiązuje nowe przyjaźnie i przywiązuje do ludzi. 

Równie łatwo nawiązuję kontakty z klientami. Ułatwia mi to sprzedaż biżuterii w obecnej pracy. 

Czasem brakuje mi tego czerwonego diabełka, by postawić na swoim i zdominować sytuację. Przykładem jest zeszłoroczna edycja mojego eventu Wiślanych Legend Toastmasters. Lokal w ostatniej chwili odwołał moją rezerwację. Spotkanie odbyło się na schodach. Skończyło się szczęśliwie. Bo pogoda była idealna. I humory nam dopisały, Jednak gdybym była czerwona, nie odpuściłabym tak łatwo tej rezerwacji. 

Gdybym była bardziej pedantyczna i uporządkowana, to bym lepiej układała biżuterię na stoisku i ubrania w szafie. Nie zawsze zwracam uwagę na szczegóły. A podobno tam tkwi diabeł.

Mój osobowościowo - komunikacyjny miks raz ułatwia życie, raz je utrudnia. Mając, tego świadomość, ewoluuję i wiem z tego korzystać. W toastmasters moja komunikacja z otoczeniem zmieniła się. Jestem bardziej otwarta i łatwiej nawiązuję kontakty z innymi. Lepiej radzę sobie z krytyką i doceniam swoje możliwości. Widzisz, znów chaos, miało, być o komunikacji. 

Jestem artystyczno- relacyjna. Lubię inspirujących ludzi, z którymi mogę realizować swoje kreatywne pomysły. W skrócie ludzi w Toastmasters. A Ty lubisz czytelniku? 


Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...