Dla dobra głosu

 Higiena głosu. 

Kolejna inspiracja ze spotkania Toastmasters. Podczas spotkania wystąpił znany z naszego klubu i swojego podcastu Krzysztof Jakubowski. Polecam jego podcast sztuka gadania. 

A teraz wróćmy do higieny głosu, bo pojawiło się kilka ciekawostek nie tylko dla mówców. 

Głos jest  kluczowym narzędziem w obecnym czasie. Pracujemy przez telefon, internet, prowadzimy transmisje na żywo. Jak nas widzą i słyszą, tak nas piszą. Tyle tytułem wstępu. Co z tym głosem? 

Zaintrygowało mnie to, że dieta wpływa na głos. Jedzenie i picie mają znaczący wpływ. W dobrym tonie jest nie jeść przed prelekcją. Unikać kawy, czarnej herbaty oraz tłustych i ostrych potraw. Alkohol również niekorzystnie wpływa  na głos. 

Warto się napić ciepłej wody, wody nienagazowanej. Znani i lubiani mówcy polecają wodę z cytryną i mbir. Ja polecam miód ze swoich doświadczeń. 

Druga sprawa, to ćwiczenia fizyczne. Warto się przeciągać i poziewać. Bo dzięki ziewaniu możemy się przewietrzyć.  

Trzecia sprawa, to regularny sen i przerwy. Warto odpocząć chwilkę kolejną wypowiedzią lub rozmową. Kilka minut nic nie mówić. Złapać oddech ziewnąć, przeciągnąć się. 

Nadwyrężony głos działa, jak każdy mięsień. Jak go przeforsujemy to przestaje funkcjonować. 

Warto być aktywnym fizycznie, wypoczętym i robić sobie regularne przerwy między wypowiedziami. Jak pracujesz na call center, to nie dzwoń do nikogo zaraz po pracy. Pozwól głosowi odpocząć. Jak prowadzisz zajęcia, to warto  robić sobie kilkuminutowe przerwy. 

Skąd ten temat? 

Po pierwsze z powodu obecnego trybu online. Ze względu na ograniczenia nie ma możliwości rozmów twarzą w twarz. Często rozmawiamy przez komunikatory internetowe lub telefon. Ogranicza to odbiór komunikatu do głosu. Mowa ciała przed kamerą jest ograniczona do twarzy i gestów dłoni. W rozmowie telefonicznej nie ma żadnej. 

Po drugie moim narzędziem pracy jest telefon. Sprzedaję przez telefon, przynajmniej próbuję. Głos ma znaczenie. Dobór słów ma znaczenie. Wygląd już nie, bo mnie nie widzą. 

Poza tym Toastmasters od 6 lat. Przemawiam na scenie i przed kamerą. 

Polecam zwrócić uwagę na swój głos. Na deser jeszcze jeden aspekt warto być w dobrym nastroju w czasie wystąpienia lub rozmowy. Ma nastrój ma wpływ na brzmienie i odbiór głosu. Jeszcze cała gama ćwiczeń na temat głosu, ale o tym później. Nasz prelegent obiecał ćwiczenia praktyczne na żywo. Podczas spotkania twarzą w twarz. Wtedy się podzielę wrażeniami i wskazówkami. 

Na zakończenie zgodnie z radą prelegenta polecam uważność na swój głos. Obserwować swoje reakcje, po posiłku, po wypiciu napoju. Posłuchaj swojego głosu i sprawdź, jak brzmi. Mów śpiewająco.


Poszukiwania zakończone szczęśliwie

 Przygoda rzeczy znalezionych

    Dziś wysiadłam z autobusu na przystanku nieopodal domu. Idę sobie pod bramę osiedla i zaczynam sięgać do torebki po klucze od mieszkania. I niespodzianka, torebki nie ma. Pierwsza reakcja zawał, czarna wizja konieczności wyrabia, kluczy dokumentów. I tłumaczenia w pracy gdzie jest moja karta dostępu do firmy. Pracownicy Mordoru na Domaniewskiej  pewnie kojarzą temat. Dzięki karcie chyba magnetycznej. Wchodzisz przez bramki do windy i otwierasz drzwi do biura. Wspomniana karta rejestruje wejścia i wyjścia z pracy. 

    Wróćmy zatem do przygody. Druga myśl przejść się z prędkością ferrari drogą od domu przystanku. I sprawdzić, czy nie leży na chodniku. Nie było. Na chodniku, na przystanku, nigdzie. 

    Trzecia myśl telefon. Na szczęście był w kieszeni płaszcza, nie w nieszczęsnej torebce. Szukam na stronie ZTM  numeru telefonu do obsługi pasażerów. Kilka razy z rzędu, to jest przy każdej próbie połączenia wysłuchuję formułki RODO. I zero odzewu, połączenia z konsultantem. Dodam, że łączyłam się z trzema numerami. Jakbym dzwoniła z prośbą o przysłanie śmierci, to lata świetlne i wieki, bym żyła. Jednak potrzebowałam informacji na temat swojej zaginionej torebki. Mianowicie o tym gdzie mam jej szukać. Poddaje się.

    Ostatni krok wsiadam do autobusu w kierunku, z którego przyjechałam przecież, kursują w tę i z powrotem.  Okazuje się, nie ten kierowca, nie ten autobus. Jadę dalej, bez biletu, który był w torebce. Kanarki nie ćwierkają na szczęście.  Wysiadam na zajezdni. Idę tam. Zachodzę do budki i mówię człowiekowi w środku, o  tym, co mnie spotkało. Opisuję torebkę. Pan dzwoni do człowieka z dyspozytorni. Pokazują mi z okna w budynku naprzeciwko budki znalezioną torebkę. To nie moja. Kurczaki pieczone.

    Dostaję numer do Pana z przeciwległego budynku. I dzwonie. Opowiadam o sytuacji, z jakiego autobusu wysiadłam, o której i w jakim kierunku. Uprzejmy Pan namierzył kierowcę i oddzwonił po kilku minutach. Powiedział, że torebka jest i u kierowcy cała i zdrowa. Pan kierowca zdążył jednak ruszyć w trasę w przeciwnym kierunku. Dowiaduję się, że będzie na moim przystanku za mniej więcej godzinę i dwadzieścia minut. Zmierzam w tym kierunku. Siadam  na docelowym przystanku książką z wyjętą z drugiej torby, która została mi na ramieniu. I czekam tę godzinę na autobus, z którego wysiadłam. Wreszcie podjeżdża macham do Pana kierowcy. Otwiera swoje drzwi i torebka leży na desce pod przednią szybą. Otwieram sprawdzam wszystko jest, klucze, do pracy dokumenty. Dziękuję i zmykam do domu. 

    Jaki wniosek z tej przygody? Człowiek jest zwierzęciem roztargnionym jest. Miałam torbę materiałową z książką i torebkę na jednym ramieniu usiadłam w autobusie i zaczęłam czytać.  Od lektury oderwał mnie zbliżający się widok przystanku w pobliżu do domu schowałam książkę i wysiadłam. Poszłam w stronę domu z przekonaniem, że mam obie torby. Pod okazało się, że nie mam. 

     Wniosek na przyszłość upewnij się, że wszystko masz, zanim wyjdziesz z autobusu. Apel w szczególności do kobiet noszących torebki. Najlepiej tej torebki nie wypuszczaj z ręki. Mądry Polak po szkodzie. Myślenie o różowych migdałach i niebieskich słoniach. Tak się kończy. Zanurzenie lekturze również. Roztargniony człowiek wykonuje czynności bezwarunkowo, rutynowo. Przecież w życiu nie wyszłabym bez torebki z autobusu. A jednak. Czytelniku czytelniczko, pilnuj swoich rzeczy.  Skończyło się tym razem na strachu, bo torebka wpadła tym razem w uczciwe ręce i trafiła prosto do kierowcy.      Bywa, że znalezione rzeczy trafiają w ręce złodzieja i oszusta. A jednak wszystko było. Powiesz mi zapewne, że miałam więcej szczęścia niż rozumu. Masz rację. Jednak niech kamieniem, butem i pouczeniem rzuci ten, komu nic się nie zdarzyło. Nie zginęło. To była ważna lekcja uważności i zaradności. Bo jakimś cudem nie straciłam zimnej i nie pobiegłam z płaczem do domu


Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...