Onlanż- prywatka online.

Onlanż.

Prywatka online przez platformę do spotkań zoom. W związku zakazem bliskich i bezpośrednich kontaktów rozrywka, nauka i życie towarzyskie przenoszą się do sieci.  Nie zastąpi to kontaktu na żywo. Jednak widzimy się i słyszymy. Wygłaszamy i wznosimy toasty do ekranu. 

https://www.facebook.com/events/233346591285214/

Wady nie możemy się przytulić, potańczyć razem. Komputer nie zastąpi kontaktu.  Komputer nie zastąpi obecności człowieka. Przez kamerkę nie widać nas w całości, często siedzimy podczas spotkań. Światło monitora niekorzystnie wpływa na wzrok, widok  człowieka na żywo przeciwnie. 

Są jednak zalety. Nie muszę się przemieszczać, wystarczy wygodnie usiąść przed komputerem. Włączam zoom, zajmuję wygodną pozycję i mam wszystkich na ekranie. Spotkanie online ma taką zaletę, że poznaję ludzi z całej Polski. Nie tylko z miasta, którym mieszkam. Poznałam osoby z Poznania, z Krakowa, z Bydgoszczy i Trójmiasta. W ostatni w piątek dołączył kolega z Wrocławia. Mam blisko do kuchni, jestem w swoim mieszkaniu. Mogę sobie wziąć z lodówki, to na co mam ochotę. Mam blisko do łóżka, jestem w swoim pokoju. Na łóżku śpię i siedzę. Z braku  innych mebli w pokoju. Mam stolik, komodę, szafę i łóżko. Jak ok. 3 rano, mój organizm uzna, że czas spać. To się żegnam, rozłączam i gaszę światło. Weterani onlanżu potrafią się bawić do 5 rano. Co można robić przed komputerem tyle czasu? Onlanż zaczyna się w piątek ok. 19. Gramy w kalambury. Wystarczy włączyć udostępnianie ekranu i wybrać opcje white bard. I możesz rysować i wszyscy widzą Twoje dzieło. Zabawne są próby odgadnięcia hasła. Szczególnie wtedy, kiedy mało kto ma talent do rysowania. Szczególnie na komputerze. Poza kalamburami dyskutujemy o filmach książkach. O rozwoju, o pracy. O pieniądzach, o prostytucji. Poważnie z ludźmi na poziomie można rozmawiać o wszystkim w kulturalny sposób. 

Dopóki nie można się spotkać w większym gronie na żywo, zadowalam się widokiem znajomych i przyjaciół online. Niestety obowiązują ograniczenia. Mimo odmrażania gospodarki i powrotu do życia. Zgromadzenia są jeszcze zabronione. Dyskoteki, puby i inne miejsca integracji są zamknięte. Spotykając się online, możemy się zobaczyć, usłyszeć i poznać. 

Polecam onlanż. Polecam zoom lub inne platformy do spotkań online. Polecam każdą dozwoloną formę kontaktu z przyjaciółmi i znajomymi, by czas nie zabrał nam relacji. Jeszcze się spotkamy na żywo, zatańczymy, uściskamy się i będziemy stukać, kieliszkiem o kieliszek.


Powrót do życia. Wyjście do pracy.


Powrót do życia
Maj przywitał mnie deszczem i powrotem do pracy. Pójście do pracy i deszcz mnie uszczęśliwiły. Chociaż nie wpadłabym na to, że będę z ochotą szła do pracy i uśmiechem patrzyła na deszcz. 
Rozumiem, trzeba się dostosować do ograniczeń słusznych i niesłusznych. Dla naszego dobra lub nie. Każdy ma swoje zdanie. Jednak wracamy pomału do życia, do lasów, na zakupy inne niż spożywcze, do pracy. 
Wróciłam do pracy, tylko zmieniłam punkt na tak zwany sklep wolnostojący. Sklep otwarty, mam przyłbicę i rękawiczki. Może wejść jedna osoba, jestem uzbrojona w płyny antybakteryjne. Jest inaczej. Można się śmiało wejść do sklepu w masce i rękawiczkach. Jednak wczoraj na 8 godzin weszły 3 osoby. 
W pociągu SKM nie ma tłoku. Mogę usiąść i są wolne miejsca. Cud obecnej sytuacji. Przed kwarantanną ledwo wsiadałam, a między ściśniętych pasażerów trudno było włożyć szpilkę. 
W Centrum Warszawy jest mały ruch. Pamiętam przed kwarantanną, ludzie wpadali na siebie i wchodzili sobie pod nogi. Miasto nadal jest puste. Większość mijanych osób ma maski na twarzy lub pod brodą. Ja mam na twarzy maskę lub apaszkę i jestem zasłonięta zgodnie z rozporządzeniem. Czy mnie, to chroni czy, nie? Są różne opinie na ten temat. Na pewno chcę się ochronić przed mandatem i dyskusją przed funkcjonariuszami. 
W lesie maskę mogę zdjąć, jak nie ma innych spacerowiczów, przez 90 % wędrówki jestem sama. Ze względu na deszcz, zaglądam rzadziej. Podczas spaceru w niedzielę zauważyłam, że się ożywił. Nabrał koloru, ściślej rzecz ujmując wyrazistych i soczystych odcieni zieleni.  
To był powód, z którego deszcz mnie ucieszył. Moknąć nie lubię. Jednak przyroda i ludzie potrzebują. Póki, co mamy ją z deszczu. Wody potrzemy do picia, mycia wytwarzania prądu i przemysłu. Deszcz po alarmujących wieściach z mediów na temat konsekwencji suszy i pożarów w lasach. Był dla mnie znakiem powrotu przyrody do życia. 
Ja wracam do życia. Przede wszystkim będę miała z czego żyć. Wróciłam do pracy. Wychodzę na dłużej niż godzinę i wychodzę do ludzi. Jestem teoretycznie zabezpieczona maską i rękawiczkami. W powietrzu krąży niewidzialny duch. Groźny, bo nieprzewidywalny. Nikt nie wie, w jakim stopniu i dla kogo jest groźny. Ja mam mieszane uczucia i docierają do mnie odmienne opinie. Jestem jednak optymistką i wierzę, że wyjdę z tego cało. Wierzę, że większość z nas wyjdzie z tego cało. Wracam do życia, brakuje mi kontaktu z drugim człowiekiem. Mam ochotę uściskać przyjaciół i pogadać na żywo. Lubię  spotykać się i z nimi rozmawiać, dlatego ta sytuacja mnie męczy. Powrót do życia dostarcza inspiracji i będę miała czym się dzielić.

Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...