Wracam

         Wena

    Dawno mnie tu nie było. Przez ostatnie miesiące się działo. Zawirowania z pracą spowodowały, że zamilkłam nagle. Znalazłam nową pracę. Mam nadzieje, że na dłużej. Wygląda obiecująco i stabilnie. I na to, że tworzymy zgraną drużynę. I mam blisko do domu.

    Poza pracą było jeszcze kilka ciekawych wydarzeń.
    Po pierwsze zaszczepiłam się, żyję. Nie słyszę głosów w głowie ani nie zmieniłam się w zombie. Za mną pierwsza dawka, jednak czuję się bezpiecznie. Na początku miałam wątpliwości. Jednak relacje bliskich mi osób o przebiegu choroby spowodowanej przez słynny wirus przekonały mnie.
    Po drugie wróciłam do życia, ukochane Toastmasters również. Mile zaskoczyła mnie grupa Roastmasters Bydgoszcz. Zaczęli się spotykać na żywo. Brałam udział w spotkaniach online przez słynny zoom. Zostałam zaproszona na spotkanie na żywo. Ok, ale muszę załatwić sobie nocleg w Bydgoszczy. Jednak nie. Zostałam zaproszona przez gospodarzy spotkania do ich do domu. Było dużo miejsca. Miło z ich strony. Otworzyli swój dom dla osoby, którą znali ze spotkań online. Do mojego przyjazdu nie widzieliśmy się na żywo.
Znalazłam Bla Car i pojechałam.
    Dotarłam do Bydgoszczy po 13. Kolega pojawił się w kilka minut, po kazał mi miasto i pojechaliśmy do domu. Jego małżonka przywitała z taką radością, jakbym była dawno niewidzianym członkiem rodziny. Czułam się jak w domu. Po ok. godzinie pojawił się gość z Gdyni. Przed planowanym spotkaniem Roastmasters zaczęli przychodzić kolejni goście. Spotkanie odbyło się w domu moich gospodarzy. Czułam się wyśmienicie, ludzie, których oglądałam jako okienka w aplikacji zoom, byli prawdziwi. Mogłam ich dotknąć, zobaczyć, podać dłoń. Gdyby nie zoom, pewnie bym ich nie poznała, jednak internet nie zastąpi człowieka. Prawdziwej sceny, uścisku dłoni. Prawdziwych oczu skupionych na Twoim wystąpieniu. Na przerwie były przekąski z grilla. Po spotkaniu ognisko. W sobotę odbyła się gra miejska. Szukaliśmy zagadek i wskazówek w okolicy malowniczego centrum miasta.
W sobotę wieczorem wróciłam do domu i świętowałam urodziny koleżanki.
    Pierwszego czerwca odbyło się pierwsze spotkanie na żywo mojego klubu Top Careers. Wygłosiłam mowę o zmianie pracy i podzieliłam się z najlepszymi przyjaciółmi dobrą nowiną.
Rozmowa odbyła po weekendzie pełnym przygód. Poszłam na nią spokojna, szczęśliwa i pełna pozytywnej energii. Dostałam pozytywną nowinę tego samego dnia. I miałam temat na przemówienie.
    To wszystko na początek. Czuję, że wracam do życia i do pisania. Wracam na prawdziwą scenę, wychodzę do najlepszych przyjaciół, do nowej pracy. Myślę, że będę miała już wenę i inspirację do pisania. Do następnego wpisu już niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...