Wolontariat WOŚP

 WOŚP, wielkie serducho

    Miałam dziś zaszczyt przyczynić się do czegoś dobrego. Mam dużą radochę z tego. Aktywnie wspierałam i kilka uzbierałam. Dokładnie 875,55. Od ok. 10:30 do 15:45. Całkiem ładny wynik. To był debiut w roli wolontariusza. Zawsze dorzucałam do puszek kilka złotych. Do grosza grosz da pełen kosz. Tak myślę.     Ludzie reagowali nadzwyczaj pozytywnie. Chętnie wrzucali symboliczne złotówki. Zdarzały się i grubsze nominały. Każdy dał, ile miał. Byłam mile zaskoczona. Niektórzy ludzie sami wypatrywali wolontariuszy z puszkami i chętnie wrzucali. Jeszcze się cieszyli, że nas spotkali. I przechodniów do wsparcia namawiali. Poważnie, starsza Pani wspomogła nas podczas spaceru. I poszła w tym samym kierunku, co my. Po drodze namawiała przechodniów, by wrzucali nam do puszek. Pani była emerytowanym chirurgiem dziecięcym. Kobieta 87 lat, po 50 latach praktyki w zawodzie. Chciałabym być taka żwawa i śmiała w tym wieku. Zakładając, że go dożyję. Bo różnie bywa.         Dobrym miejscem była biedronka przy metrze. Po zakupach klienci mieli zapotrzebowanie na wykonanie gestu dobrej woli. Nie zabrakło smakołyków i dobrych słów. Każdy z nas ma dobre serce i potrzebę pomagania.     W chwili rozliczenia duma rozpiera człowieka. Mimo tego, że ulice były prawie puste i początkowo wydało się, że jest więcej wolontariuszy niż darczyńców. Z pojedynczych cegiełek uzbiera się murowana kwota na szczytny cel. Mimo masek, dystansu, dezynfekcji. Inicjatywa znana od lat dała sobie radę. Ludzie zdołali się dostosować i zorganizować. Podziwiam i rozpiera mnie duma, że wzięłam w tym udział.     Restauracje i kawiarnie nas napoiły i nakarmiły. Costa,
Notrh
Fish i wielu innych. Wolontariusze mieli nieodpłatne posiłki i napoje. Dziękuję wszystkim dobrym ludziom i każdemu z nich osobna.     To dla mnie wielka rzecz od lat. Bez względu na to ile nas dzieli na co dzień, w tej w sprawie umiemy się zjednoczyć. I bijemy rekordy.     Drogi czytelniku naprawdę warto, pomaganie daje więcej radości, niż myślisz.

Online - wirtualna toastmasterka

Prowadzenie spotkania online.

We wtorek zadebiutowałam jako Toastmaster wieczoru online. Prowadzenie spotkania online wygląda inaczej. Zwracasz uwagę na inne aspekty.

Po pierwsze warto zadbać o stabilne łącze, by nie było zakłóceń i niespodzianek.

Po drugie sprawdzić, czy dobrze mnie słychać i nie ma zakłóceń i dźwięków w tle.

Po trzecie kadr mnie widać. Ważne, by było widać twarz i głowę. Warto zwrócić uwagę na oświetlenie w pomieszczeniu, czy nie jest za ciemno. Musiałam zwracać uwagę na gesty. Na to jak widać ręce w kamerze, czy nie chowają się poza zasięgiem kamery. Te drobiazgi składają się na całokształt spotkania, wystąpienia.

Jak mam funkcję lub mowę się na chwilę wyłączyć, schować. Jak prowadzę spotkanie, muszę być czujna. Zwracać uwagę na, to co się dzieje, kto zaczyna lub kończy wypowiedź, zaprosić na scenę kolejną osobę zgodnie z agendą.

Agenda jest drogowskazem, przewodnikiem po kolejnych etapach spotkania. Każdy element ma swoje ramy czasowe, prowadzący czuwa, by ich nie przekraczać. Pomaga w tym mierzący czas chronometrażysta, pokazując chorągiewki lub zmieniając kolory tła na swoim ekranie.

Prowadząc spotkanie odnoszę do tego, co się dzieje. Nawiązuję do wypowiedzi, przedmówców wplatając w spotkanie ciekawostki tematyczne. Każde spotkanie ma swój temat. Zależy on doświadczeń i zainteresowań prowadzącego. Ja wybrałam swoje doświadczenia sprzedażowe i refleksje na ten temat. Opowiadałam o klientach, trikach sprzedażowych. Konkluzja końcowa była, taka, że każdy jest sprzedawcą na co dzień. Sprzedajemy swoje kompetencje, pomysły. Sprzedaż, to przekonanie, że wybrania naszego produktu, usługi, pomysłu za proponowaną cenę.

A wracając do prowadzenia spotkania w wirtualnej rzeczywistości. Czym ono się różni od spotkania na żywo?

Masz publiczność na ekranie. Musisz zadbać o aspekty techniczne: kamera, światło, mikrofon i stabilne łącze.

Prowadzisz w pozycji siedzącej. Podczas spotkania na żywo występujemy stojąc na scenie. Jest zalecane spójne przemieszczanie się, zagospodarowanie. Online gospodarujesz kadr.

Jeszcze jedna istotna sprawa warto zadbać o to, co jest w zasięgu kamery. Jak masz za sobą rozgardiasz, jakieś niepotrzebne rzeczy w tle. Warto je uprzątnąć.

Na żywo mam agendę w ręku, online zerkam w ekran i czuwam nad tym kiedy zaprosić, kolejną osobę.

Online ma jedną zaletę, mogę na zoomowym czacie wysłać wiadomość do funkcjonariusza, od którego coś potrzebuję. Chcę coś skorygować, sprawdzić. I drugą zaletą jest to, że można się spotkać wieloma osobami jednocześnie bez wychodzenia z domu.

Jednak kusi, by wyłączyć się na chwilę i zrobić, tę herbatę, pójść po szklankę wody. A tu trzeba czuwać nad spotkaniem. Taka rola wodzireja wieczoru.

Prowadzenie spotkania uczy koncentracji, słuchania i reagowania na sytuacje. Uczy parafrazowania wypowiedzi. Uczy bycia tu i teraz.

Spotkanie online poprowadziłam bez zarzutu, nawet ze standardami w ręku. Nieskromnie stwierdza, parafrazując główną oceniającą. Osobę, która udziela informacji zwrotnej prowadzącemu spotkanie i funkcjonariuszom. Dzieli się spostrzeżeniami na temat całości i poszczególnych elementów. Warto doświadczać i sprawdzać się w różnych warunkach. Warto dzielić się swoimi doświadczeniami i historiami, w taki sposób, by wkomponowywały się w całokształt i atmosferę. Kreatywnych i interesujących wyzwań Ci życzę.


Pieskie życie

 Pieskie życie.

    Jestem zwierzolubnym człowiekiem. Kocham zwierzaki, szczególnie psy. Pieskie życie polega na jedzeniu, spaniu, przytulaniu i spacerach. W przypadku psów na posesji z ogródkiem. Spacery, to wychodzenie psów na podwórko i obszczekiwanie każdego auta i przechodnia na drodze przed posesją. Mam tu rodzinnych stronach trzy sztuki. Lubią się przede wszystkim przytulić. Towarzyszą mi przy każdym posiłku i łyku kawy. Jak sobie leżakuję na kanapie, one są ze mną. Gdy idę do kuchni, one idą ze mną. Chodzą jak trzy cienie krok w krok, po całym domu. Towarzyszą mi wiernie podczas przymusowego urlopu.

    Ich towarzystwo ten urlop umila, ręce są zajęte głaskaniem telefon z aplikacjami i powiadomieniami leży gdzieś w kącie. Istny detoks od elektroniki. Lek na lęk i niepewność. Mam do czego wracać, czy nie mam? Kiedy wrócę do pracy? Do tej, co mam, czy zacznę od nowa?. Kocioł myśli, się mieli i kotłuje. I nagle. Cudne oczęta, cztery łapy. Jedna z nich drapie i tam gdzie sięga. „Ciocia będą pieszczotki? Zdają się pytać te ślepia cudne. Kocioł przestaje kotłować. Czary, mary. Tak działają czworonożne antydepresanty. Coś gniecie, męczy, dręczy i uwiera. Czary, mary. Przytul się. I po sprawie, masz zajęcie. Daj jeść, wypuść mnie, bo muszę ich obszczekać.

    Moje urlopowo- świąteczne antydepresanty. Na co dzień, zwierza nie posiadam. Uroki wynajmu. Preferowany lokator, bez zwierzaków. Druga to nie są pluszaki. Trzeba karmić, leczyć, wyprowadzać. Przygotować się na zniszczenie mienia, poświęcić czas na szkolenia.

Tu nie wolno, do nogi, waruj, nie kradnij. Nie jedz kotów, nie jedz gości. To duża odpowiedzialność. Trzeba mieć przestrzeń, życiową czasową. I godne warunki. Czasy łańcucha na podwórku minęły. Zwierz, pies, jest członkiem rodziny, kolejnym domownikiem. Puszcza czasem bąki i wymiotuje. Odpowiadasz za to, co oswoiłeś. Pilnujesz, by nie uciekło, nie zwariowało, by było kochane i bezpieczne. Odkurzacz jest codziennie, w użytku. Przy trzech sztukach, co najmniej raz dziennie. Tańczy po pokojach na przemian z mopem. A i tak efektów ani widu, ani słychu.

    Co z tego wynika? Zwierzak leczy chandrę i zajmuje ręce. Jednak przygarniaj z rozwagą. Kochaj, nie rzucaj. Jak nie masz przestrzeni. Zażywaj antydepresantów gościnnie. Zażywam gościnnie i kocham odpowiedzialnie. Mierzę siły, na zamiary.


Witam 2021!

Nowy rok

Jak samopoczucie? Sylwester był inny niż zwykle. Bez tłumu znajomych i fajerwerków.

Mnie ta noc minęła w rodzinnym gronie i w towarzystwie psiaków i kota.

Nie było hucznej imprezy. Odpoczęłam w rodzinnych stronach zwyczajnie, po ludzku. Na kanapie, z drinkiem w ręku, oglądając film. I powiem, że zwyczajnie, fajnie było. Nie zawsze musi być hucznie.

Jak umiemy się dobrze bawić, to cały rok jest okazją. Każdy dzień, każdy wieczór. To jest tak, jak z prezentami. Jak chcesz kogoś w ten sposób uszczęśliwić, to możesz dać mu prezent, bez okazji. Nie muszą to być święta lub urodziny. Tak samo jest z zabawą, możesz się dobrze bawić z przyjaciółmi na co dzień, w każdy weekend.

Jak mogę dobrze bawić z przyjaciółmi, to korzystam z każdej okazji. Okazją były aftery po spotkaniach toastmasters, wspólne wyjazdy ogniska. Przed świętami miałam spontaniczną okazję odwiedzenia przyjaciółki. Nie zdążyłam na autobus do domu, w tej samej chwili rozmawiałam z przyjaciółką przez telefon. Najzwyczajniej w świecie spytałam: Co robi?

Przystanek, z którego uciekł mój autobus, znajduje się w pobliżu jej osiedla. Wsiadłam inny autobus, kupiłam wino i ją odwiedziłam. Spędziłyśmy cudny babski wieczór. Spontanicznie bez planu. Planowane wieczory rzadko się odbywały. Większość naszych udanych spotkań była spontaniczna. Umawianie wcześniej i planowanie nigdy nie wychodziło. Nigdy nie miałam dużego ciśnienia na sylwestra. Zawsze był udany i nigdy nie byłam sama. Bywało kameralnie i hucznie.

Pamiętaj, że nie trzeba karnawału, by się bawić. Nie trzeba okazji, by spędzić udany wieczór. Z przyjaciółkami zawsze spotykałyśmy spontanicznie. Telefon podczas spaceru. Z pytaniem, co robię wieczorem. Jak spotkałyśmy się we dwie, dzwoniłyśmy do trzeciej. Z pytaniem, co robi. Odpowiadała zaraz będę. I była, w ciągu 20-30 minut. Baw się spontanicznie i ciesz chwilą. Okazją do spotkania, zabawy może być każdy dzień.

Ja na pewno skorzystam z każdej okazji. Jak tylko, będzie można się spotkać. Rozumiem sytuację, jednak tęsknie za możliwością wyjścia ze znajomymi. Spotkaniami w restauracji i za wyjściem na drinka. Za spontaniczną propozycją przedłużenia wieczoru.

Nie mogę się doczekać chwili, kiedy okienka na zoom zmienią się w żywych ludzi.


Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...