6 lat minęło, jak jeden dzień.

     6 lat, minęło. 

    Chwilę milczałam, bo nastąpiła pewna zmiana. Oswajam nowe miejsce i odkrywam się na nowo. Właściwie swoje umiejętności. O tym innym razem. Zbliża się ważna data. I naszło mnie na wspomnienia przemyślenia.

    Minęło tyle czasu. Od pierwszego kroku. Dokładnie 6 lat. Deszczowy styczniowy wieczór. Poniedziałek. Ja siedząca w domu myślę. Wyjść czy nie wyjść. Miałam zaproszenie od znajomego na Facebooku. Zaproszenie na spotkanie  Toastmasters. Darmowe, miał być gość specjalny. 

    Rozważałam za i  przeciw. I końcu wyszłam na ten paskudny deszcz. Dotarłam, jak zmokła kura. Przedstawiłam się usiadłam. I słucham, główny, oceniający, gramatyk, mowa, ocena. Po przerwie wyciągają mnie do gorących pytań. Nie wiem, co jest grane. I nie przypuszczam nawet w snach, że będę się niedługo wyrywać do tej części podczas każdego spotkania. Nie tylko w tej grupie. Nie przypuszczam nawet w snach, że będzie to najtrwalszy element mojego życia. Nie przechodzi mi przez  głowę, że będzie przemawiać publicznie. Przecież nie miałam i nie mam dobrej dykcji i wymowy bez wad. A jednak się da. 

    Po tym wieczorze poszłam na kilka spotkań, okazało się, że są inne kluby. Poszłam na imprezę integracyjną. Poznałam najlepszych przyjaciół, z którymi byłam na wszystkich wyjazdach. 

Pracę przez te 6 lat zmieniłam milion razy.  Przyjaciele zostali Ci sami. Toastmasters zostało to samo. Spotkania, mowy, funkcje. Ściślej rzecz ujmując, formuła spotkań, podstawowe reguły pełnienia funkcji. Jednocześnie każde spotkanie ma swój charakter, temat, styl wypowiadania się mówców i prowadzących. Swoją dynamikę. Swój przebieg. Każdy z nas dokłada jedną cegiełkę swoją wypowiedzią swoim stylem. Swoją osobowością i historią. 

Każdy z nas to inna historia, inne doświadczenia, zawód, styl życia. Jednak spotykamy się, co tydzień i przemawiamy. Wspieramy swój rozwój. Podpowiadamy,  co ulepszyć.  Gdzie poprawić  i doprawić. Co wyostrzyć, co schować w cień. Gdzie są udane momenty, dobre smaczki, oryginalne wątki. Zapierające dech emocje, rozładowujące napięcie anegdoty. Czy można podążać za celem mowy, jak za nitką mitycznej Ariadny?   

    Od 6 lat przyciąga mnie ta sama magia. Przychodzą nowi ludzie. Nie wszystko o sobie wiemy, dopiero się poznajemy. A magia polega na tym, że od pierwszego kroku na scenie wspieramy się wzajemnie. Wierzymy, że damy radę. To powoduje, że ten po paru próbach. Rosną skrzydła i uczysz się latać. Bez Ret bulla. To uzależnia.

    Ja się przez 6 lat zmieniłam. Zaczęłam przejmować i inicjatywę i tworzyć pomysły. Zmienił mi się styl komunikacji. Jestem bardziej pewna tego, co mówię i przekonująca. To ułatwia pracę w handlu i kontakty z klientami. To, co mówię większy sens, ład i skład. 

Jak nie boisz się już sceny, to przestajesz się bać rozmowy twarzą w twarz. Mówisz czego, potrzebujesz i uczysz się mówić dziękuję. Przestałam się bać, że czegoś jeszcze nie umiem. Mam prawo do pytań, błędów. Tak się uczymy życia. Od pisania mów się zaczęło i do bloga doszło.

 Ponadto przyjaźnie, znajomości, integracja. I wspólne podróże. Małe i duże. 

Uczę się prezentacji przed kamerą, teraz są czasy online. Nie można się spotkać na żywo. Jednak uczymy się funkcjonować w obecnych realiach i umiemy się już w nie wpasować. 

uruchomiła się zdalna turystyka. Można podróżować po kraju i świecie. I tu się kłania magia. Wchodzisz  na spotkanie i spotykasz przyjaźnie nastawionych i pozytywnie zakręconych ludzi.  Ja tu zostaje. Jak długo? Może na zawsze...


Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...