Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

     Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważań. Dokładność dopracowanie szczegółu. Wszystko pod linijkę.

    Układać, sprzątać pod linijkę. Wszystko idealnie. Pamiętam doświadczenia ze sklepów odzieżowych. Biegało się po sklepie ze stołem i deseczką i składało idealnie. Po kilku minutach i kilku klientach. Po porządku ani śladu. Szanowni kupujący wywracali wszytko do góry nogami i znów składanie i doprowadzanie do perfekcji. Cud miód na kilka minut. Czułam się jak Syzyf wtaczający wciąż spadający kamień. Owszem lubię porządek szczególnie w miejscu pracy. Lubię wiedzieć gdzie, co mam. Bo łatwiej się odnaleźć.     Porządek w domu też lubię szczególnie w łazience i kuchni. Artystyczny nieład w szafie mi nie przeszkadza. Kuchnia łazienka muszą być czyste szczególnie blaty umywalka. Jednak dom to nie muzeum. Jest miejscem, gdzie żyją ludzie. Zdarza się, że wychodząc do pracy, nie włożę talerzy do zmywarki. Zdarza się, że szukając ubrania, zrobię w szafie artystyczny nieład. Zdarza się, że ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę po pracy, jest ścieranie kurzu z półek, czy układanie w szafie.     Perfekcjonizm w podejmowaniu nowych wyzwań jeszcze za mało wiem, żeby z tym spróbować. Jeszcze muszę douczyć, doszkolić, doczytać. Mowa jest za mało dopracowana. Najlepiej się uczysz, podejmując wyzwanie. Pozwól sobie na błąd. Na to, że na początku nie będzie idealnie. Wróciłam do nauki niemieckiego. Był mój język obcy na egzaminie maturalnym. Wypełniam ćwiczenia, z aplikacji. I podkusiło mnie, by z kimś pogadać. Gdzie mogłam pójść? Do niemieckojęzycznego klubu Toastmasters. Słuchałam i zaczęłam również mówić. Pokaleczyłam tę gramatykę niemiłosiernie. Rodowitym Niemcom pękły, by uszy z wrażenia. Jednak mówiłam i wszyscy słuchający zrozumieli, co chcę powiedzieć. Często boimy się mówić w obcym języku, bo umiemy za mało. Gówno prawda mów, jak potrafisz, pomylisz się, to Cię poprawią. Ważne, by mówić. Cytując mówcę z Toastmasters jakoś, zmieni się w jakość.     Nie wszystko musi być w życiu pod linijkę. Goście to nie sanepid, nie zaglądają we wszystkie kąty. Rozmowa w języku obcym to nie egzamin z gramatyki. Ważne, by Cię zrozumieli. Warto mieć wokół siebie porządek i wiedzieć gdzie, co masz. Warto regularnie sprzątać, bo w czystym domu jest milej. Jednak nic się nie stanie, jak załadujesz zmywarkę po pracy, złożysz pranie, jak odpoczniesz. W pracy rób, jak potrafisz.

Nie wszystko od razu idealnie wychodzi. Szczególnie wtedy kiedy jesteś nowy. Pytaj, ucz się. Jakoś zmienia się w jakość. A perfekcjonizm, jest gorszy od faszyzmu. Nadmiar perfekcjonizmu odbiera radość i odwagę. Zachowaj równowagę. 


WOŚP 22, moja skarbonka

     Zaczynam tegoroczną przygodę Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Środki zebrane podczas 30 finału będą przeznaczone na okulistykę dziecięcą. Mój tegoroczny refleks spowodował, że mogłam założyć wyłącznie elektroniczną skarbonkę. Mogę zbierać pieniądze wirtualnie. Zarejestrowałam się za późno i nie było już miejsca fizyczny wolontariat. A szkoda, bo zeszłoroczna przygoda i możliwość udziału w tym przedsięwzięciu była ekscytująca. 

    Było więcej wolontariuszy niż ludzi na mieście, pamiętajmy styczeń zeszłego roku, to był czas zamknięcia wszystkiego poza marketami i drogeriami. Mimo wszystko zebrałam 875 zł. Były osoby, które same podchodziły, by podrzucić datek. Do dziś mam woreczek z serduszkami. Dziś mam wirtualną skarbonkę. Pamiętaj zatem, że warto się zapisać na wolontariat wcześniej, ok miesiąc przed finałem. Od zawsze podziwiam tę inicjatywę i co roku dorzucałam kilka monet do puszki. Fascynowało mnie to, że inicjatywa WOŚP co roku bije rekordy uzbieranej sumy. Dzięki temu mamy wyposażone szpitale i środki na leczenie. Nie twierdzę, że tylko WOŚP wyposaża szpitale, jednak kupiony za zebrane środki sprzęt ratuje sytuacje i życie ludzkie. Mimo próby zdyskredytowania Owsiaka wspieram inicjatywę i podziwiam zmysł organizacji.  Nawet jeśli coś zarabia, to nie ma. Dobra robota i dużo pozytywnej energii. Wiem, że wśród czytelników mogą być osoby o odmiennej opinii ok. 

    Jednak na samą myśl, że biorą czynny udział w czymś wielkim, bije serducho. Całego świata pewnie nie zbawię. Jednak zebrane środki mogą wspomóc leczenie dzieci. Tym razem dbamy o ich wzrok. A od ziarnka do ziarnka zbiera się miarka. Od grosza do grosza nazbieramy do pełnego kosza. Jak każdy dołoży małą cegiełkę, to okażę, że powstanie wielki mur. Właśnie tak działa magia pomocy i współpracy. Każdy daje coś od siebie i nie musi to być dużo. 

    Przed świętami Bożego Narodzenia miałam przyjemność do dołożyć się do szlachetnej paczki w moim ukochanym klubie Top Careers Toastmasters. Wybraliśmy rodzinę, poznaliśmy potrzeby, zebraliśmy środki finansowe. Kilka osób zrobiło zakupy. Inne spakowały prezenty i paczka powędrowała do magazynu następnie do potrzebujących. Niewiele trzeba, by pomóc. Świata nie zbawiliśmy jednak święta dwóch starszych pań, były lepsze. Cegiełka zbudowała mur. Po złożeniu się ok. 30 osób zebraliśmy ok. 1000 lub więcej. To były symboliczne kwoty ok. 20- 40 zł. Kilka osób przyniosło rzeczy od siebie. Sama miałam chęć podzielić ubraniami z szafy, jednak obdarowane miały większe rozmiary niż ja. 

    Podsumowując, wystarczy mały wkład, by zrobić coś dobrego, zachęcam. Zapraszam do wspólnej zbiórki. Wystarczy  przelew na małą kwotę. Pomóż mi zapełnić e- skarbonkę. 

https://eskarbonka.wosp.org.pl/eena54?fbclid=IwAR2RktkLyvIXEr9mKJgKpur7wiHZS6HDG2Xu8u2QaoG68NJz2iqCnr2P1hc

    Mówią, że dobro wraca z nawiązką.

Czas się nie zatrzyma

     Nieodnawialny, nie można kupić, zatrzymać. Podobno szczęśliwi go nie liczą. Często tracimy go na czynności, które nie wnoszą nic do naszego życia. Na portalach społecznościowych potrafimy spędzić ok. dwóch godzin na dzień. Zastąpiły one głównego złodzieja czasu, był nim onegdaj telewizor. Teraz mamy Facebook, Instagram, Tik Tok, YouTube.

    Do tego napisania tego tekstu zainspirowało mnie spotkanie Top Careers Toastmasters. Tematem był czas. Prowadząca wspominała o portalach społecznościowych jako pożeraczach tego bezcennego zasobu. Nie demonizowałabym internetu i jego zasobów. Warto jednak korzystać z głową. Przez internet możemy uczyć się języków obcych. Możemy słuchać podcastów na ciekawe tematy albo obejrzeć vlog. Ja lubię posłuchać podcastów kryminalnych. To są oparte na faktach powieści, dzięki tym historią jestem bardziej uważna i ostrożna. Lubię również vlog Cascha lub Bez Planu. Ciekawe relacje z podróży po świecie.     Dla każdego coś ciekawego. Facebook służy do kontaktu ze znajomymi i wyszukiwaniu ciekawych wydarzeń. Przykładowo spotkań Toastmasters. Przed świętami byłam na Festiwalu czekolady. Nabyłam kilka dobrych słodkości. Wydarzenie znalazłam na Facebooku. Warto korzystać z internetu, jednak z głową i określonym celu.     Kolejnym sposobem na efektywne wykorzystanie czasu jest wykonywanie codziennych obowiązków w pracy i domu po kolei. Warto skoncentrować się na jednej rzeczy. Jak ciągniesz kilka srok za ogon, to Ci odfruną. Z wiekiem nauczyłam się, by zrobić mniej a dobrze. Wiem, że nie zawsze się da szczególnie w pracy. Kiedy czas i natłok obowiązków nie mogą się ze sobą pogodzić.     Czas ucieka w komunikacji miejskiej szczególnie w korku. Ja nie lubię się spóźniać. Dlatego staram się wyjść z domu z 10-minutowym zapasem. Czas w autobusie lub tramwaju wolę spędzać nad książką niż z telefonem w ręku. A jak już wybieram telefon, to polecam aplikację Worbit do nauki języków obcych.     Pamiętajcie, czas się nie zatrzyma, po prostu minie. Warto go zagospodarować na to, co nas rozwija i relaksuje. Internet nie diabeł i nie jest, taki straszny, jak go malują. Można w nim znaleźć dużo ciekawych i rozwijających tematów. Warto zachować równowagę między przyjemnościami i obowiązkami. Weźcie jednak książkę do autobusu. Warto.

Planować, nie planować? Oto jest pytanie

    Postanawiam pisać. Dawno mnie tu nie było. Miałam kilka przygód i zawirowań. Przede wszystkim praca. Cały czas nieszczęsny handel. Lubię tę branżę. Jednak godzę się na to, że trudno zagrzać gdzieś miejsca. Szczególnie teraz w pandemii. Wahania w tym obszarze spowodowały lekki kryzys twórczy. 

    Nadal nie jestem pewna, co będzie. Jednak postanowiłam pisać. To było tchnienie chwili. Odpaliłam edytor i piszę. Tchnęło mnie dziś, by wrócić do przelewania myśli w edytorze. 

Niedługo nowy rok, nowe możliwości. Postanowienia, że przestaniemy, zaczniemy biegać, uczyć języka. Pójdziemy na siłownie. Jest nawet taki dowcip, że tłum z siłowni zniknie tydzień po nowym roku. Jak Ci od postanowień noworocznych sobie pójdą. 

Jednak przełom roku ma jakoś osobliwą magię. Pachnie czymś nowym, lepszą perspektywą, zmianą. Skłania do przemyśleń, nad co i było i może być. Koniec i początek roku czas zamykania, budżetów i inwentaryzacji i tworzenia planów. 

    Moim zdaniem nasze życie toczy się cały rok. Nie musimy czekać na hucznego sylwestra, by zmienić coś na lepsze. Jednak natchnęło mnie na przemyślenia. Osobliwa magia przełomu. 

Postanowień noworocznych, czy dalekosiężnych planów jednak nie mam. Mam wrażenie, że rozśmieszam Boga, jak coś planuje. Zaplanowane sprawy sypały mi się w życiu, jak domki z kart. Nie wiem, czy wynikało z braku konsekwencji w realizacji, czy z czynników, na które nie mam wpływu. Może z czego innego. Jednak najlepsze chwile mojego życia były wynikiem spontanicznych i nieplanowanych działań. Z moją kochaną przyjaciółką możemy się umawiać tygodniami do przodu. I jednak musimy to przełożyć. Jak kontaktujemy się spontanicznie to mamy najlepsze spotkania. 

    Planować, nie planować? O to jest pytanie. Warto być konsekwentnym w działaniach. Jak chcę mówić po niemiecku, to ściągam aplikację  na telefon i kupuję książkę. I biorę do nauki. Chcę nowej pracy konsekwentnie wysyłam CV i chodzę na rozmowy. Na samym planowaniu świat się nie kończy. Chcę efektu muszę działać.

Mogę sobie zaplanować kilka najbliższych dni. Jak nie muszę iść do pracy, to pójdę na spotkanie Toastmasters, posprzątam mieszkanie, pójdę na zakupy. Jednak zbyt dalekosiężne plany nie mają u mnie racji bytu. Mogę jedynie przewidzieć bieżące działania i ich następstwa. I działania wykonuje najlepiej, jak umiem, by osiągnąć zamierzony, zadowalający mnie efekt. 

Może Tobie lepiej wychodzi planowanie. Jak masz chęć, to podziel się dobrym sposobem. Ja jestem typem spontanicznym, jak działam, to działam. Nie muszę czekać na termin.

 

Konkurs zapowiedzi

 Zapowiedź mówcy 

    Ostatnie spotkanie mojego ukochanego  klubu Top Carrers  minęło w atmosferze konkursu. Był to nietypowy konkurs, mianowicie konkurs zapowiedzi mowców. Mówca na scenie jest gwiazdą, przyciąga uwagę publiczności. Jednak, by nie był anonimową gadającą głową, która gada sobie, o czym kol wiek. Powinien być dobrze przedstawiony.         Co, to znaczy? 

W ciągu dwóch minut mówimy kilka słów na temat projektu, który realizuje. Dobra zapowiedź zawiera kilka informacji o zainteresowaniach, osiągnięciach mówcy w organizacji Toastmasters lub sukcesach zawodowych, czy prywatnych. Zapowiedź wzbudza zainteresowanie mówcą i jego wystąpieniem. 

    Ten wieczór niestandardowy, bo tematem konkursów mowy inspirujące, humorystyczne, ewaluacje mówców oraz odpowiedzi na gorące pytania. To są konkursy, które mają swoje etapy na poziomie międzyklubowym, ogólnopolskim i międzynarodowym. Konkurs zapowiedzi odbył się pierwszy raz od mojej aktywności w organizacji. Jestem toastmasterka od 6 lat. Jak już pisałam minęło to jak jeden dzień. 

Zgłosiłam się do tego konkursu. Wylosowałam swoją kolejność, mówcę i układałam w głowie swoją zapowiedź.  Podium zdominowali panowie. Dla mnie to było jedno z kolejnych doświadczeń, które być może otworzy dyskusje na temat standardów zapowiedzi mówców. 

    Spotykam się, z tym że mówi się tylko o mówcy, a o projekcie zapomina lub na odwrót. Dobra zapowiedź powinna zawierać oba elementy. Warto przed spotkaniem zapytać zapowiadanego mówcę, co o nim powiedzieć. 

Spotkałam się również z zapowiedziami, które były spójne z tematem spotkania. 

Sprawdzoną praktyką jest zadanie dwóch, trzech pytań i ułożyć zapowiedź z odpowiedzi. Z reguły wszyscy się dobrze znamy dlatego warto powiedzieć o tym, co lubimy w tej osobie. 

    W klubie Toastmasters Centrum spotkałam się z praktyką zapowiadania wszystkich mówców przez jedną osobę. Ta osoba zapowiadała w kontekście tematu spotkania lub na podstawie odpowiedzi na te same pytania. Było często przemyślane i pomysłowe. 

Standardowo mowę zapowiada ewaluator, który powinien mieć, tę zapowiedź przygotowaną. 

    A Ty miałeś okazję kogoś zapowiadać na konferencjach, szkoleniach lub może jesteś toastmasterem? Masz przemyślenia, obserwacje na ten temat? Jak chciałabyś być przedstawiony?


Połączenie dwóch światów

    Dwa światy

Świat online i na żywo już tu pisałam o różnicach. O wadach i zaletach  obu światów. 

Świat online nie ma ograniczeń geograficznych. Możesz przez dołączyć do spotkania w innym mieście. Masz blisko do lodówki, łazienki i do łóżka. Uczestnicząc z domu nie musisz się przemieszczać z domu na spotkanie i na odwrót. 

Na żywo masz prawdziwych ludzi, emocje, większą uważność odbiorcy. 

    To dwa różne i jednocześnie spójne światy. Większość klubów Toastmasters prowadzi hybrydową formę spotkań, czyli połączenie dwóch światów. Pozwala to na obecność osób, które nie mogą się pojawić osobiście lub nie są gotowe. Mój najlepszy w całym wszechświecie, rodzinny klub Top Careers Toastmasters łączy te światy. Spotykamy się na żywo. I jednocześnie jesteśmy dostępni online, dla członka klubu, który mieszka w Niemczech. Dołączył do nas w dobie online. Przez internet podłączają się również osoby podróżujące służbowo. Hybryda umożliwia mi połączenie z przyjaciółmi z Bydgoszczy, z klubem Roastmasters w piątkowe wieczory. Hybryda umożliwia uczestnictwo tym, którzy nie zdążyli wyjść z pracy. 

    Jak się robi hybrydę? Wystarczą dwa laptopy podłączone do zoom i internetu. Jeden skierowany jest na scenę, na publiczność. Osoby online są widoczne na rzutniku lub ekranie komputera. W plenerze wystarczy komórka na statywie i odpowiednie manewrowanie między widownią a sceną. 

Świat on wlewa się przez internetowe głosowania w konkursach. Nie używamy papieru, długopisów.     Do akcji wkraczają komórki wchodzimy na stronę menti.com i głosujemy na wybraną osobę. Moderator spotkania podaje wyniki. Nie trzeba już zbierać kartek i domyślać się, co autor miał na myśli. Informacji zwrotnych udzielamy ustnie lub elektronicznie. Dzięki temu używamy mniej papieru i oszczędzamy środowisko. Wiem, wiem, można się przyczepić, że użycie prądu również nie jest do końca eko. Prąd bierze z węgla i ropy. Elektronika też. Jednak zawsze mniej śmieci  po spotkaniu i wygodniej odczytać wynik z komputera. 

    Mocne wejście w online podczas przymusowej izolacji spowodowało, że dwa światy zaczęły funkcjonować w symbiozie. Łączyć się ze sobą. Dużo osób w moim otoczeniu dalej pracuje zdalnie lub pół na pół. Już nie trzeba siedzieć w biurze pięć w tygodniu po osiem  lub więcej  godzin. Kluby Toastmasters organizują spotkania hybrydowe. Wracamy do życia i świat online w nie wkracza. Likwidując bariery geograficzne.


Wracam

         Wena

    Dawno mnie tu nie było. Przez ostatnie miesiące się działo. Zawirowania z pracą spowodowały, że zamilkłam nagle. Znalazłam nową pracę. Mam nadzieje, że na dłużej. Wygląda obiecująco i stabilnie. I na to, że tworzymy zgraną drużynę. I mam blisko do domu.

    Poza pracą było jeszcze kilka ciekawych wydarzeń.
    Po pierwsze zaszczepiłam się, żyję. Nie słyszę głosów w głowie ani nie zmieniłam się w zombie. Za mną pierwsza dawka, jednak czuję się bezpiecznie. Na początku miałam wątpliwości. Jednak relacje bliskich mi osób o przebiegu choroby spowodowanej przez słynny wirus przekonały mnie.
    Po drugie wróciłam do życia, ukochane Toastmasters również. Mile zaskoczyła mnie grupa Roastmasters Bydgoszcz. Zaczęli się spotykać na żywo. Brałam udział w spotkaniach online przez słynny zoom. Zostałam zaproszona na spotkanie na żywo. Ok, ale muszę załatwić sobie nocleg w Bydgoszczy. Jednak nie. Zostałam zaproszona przez gospodarzy spotkania do ich do domu. Było dużo miejsca. Miło z ich strony. Otworzyli swój dom dla osoby, którą znali ze spotkań online. Do mojego przyjazdu nie widzieliśmy się na żywo.
Znalazłam Bla Car i pojechałam.
    Dotarłam do Bydgoszczy po 13. Kolega pojawił się w kilka minut, po kazał mi miasto i pojechaliśmy do domu. Jego małżonka przywitała z taką radością, jakbym była dawno niewidzianym członkiem rodziny. Czułam się jak w domu. Po ok. godzinie pojawił się gość z Gdyni. Przed planowanym spotkaniem Roastmasters zaczęli przychodzić kolejni goście. Spotkanie odbyło się w domu moich gospodarzy. Czułam się wyśmienicie, ludzie, których oglądałam jako okienka w aplikacji zoom, byli prawdziwi. Mogłam ich dotknąć, zobaczyć, podać dłoń. Gdyby nie zoom, pewnie bym ich nie poznała, jednak internet nie zastąpi człowieka. Prawdziwej sceny, uścisku dłoni. Prawdziwych oczu skupionych na Twoim wystąpieniu. Na przerwie były przekąski z grilla. Po spotkaniu ognisko. W sobotę odbyła się gra miejska. Szukaliśmy zagadek i wskazówek w okolicy malowniczego centrum miasta.
W sobotę wieczorem wróciłam do domu i świętowałam urodziny koleżanki.
    Pierwszego czerwca odbyło się pierwsze spotkanie na żywo mojego klubu Top Careers. Wygłosiłam mowę o zmianie pracy i podzieliłam się z najlepszymi przyjaciółmi dobrą nowiną.
Rozmowa odbyła po weekendzie pełnym przygód. Poszłam na nią spokojna, szczęśliwa i pełna pozytywnej energii. Dostałam pozytywną nowinę tego samego dnia. I miałam temat na przemówienie.
    To wszystko na początek. Czuję, że wracam do życia i do pisania. Wracam na prawdziwą scenę, wychodzę do najlepszych przyjaciół, do nowej pracy. Myślę, że będę miała już wenę i inspirację do pisania. Do następnego wpisu już niedługo.

Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...