Konkursowo i internetowo.

 Życie on-line w internetach się toczy 

Toczy się i płynie przez sieć i aplikację zoom. W toku tego życia odbył się konkurs online na poziomie rejonu. Konkurs Toastmasters   oczywiście. Jest on kolejnym etapem po poziomie klubowym, zwycięzcy mierzą się w rywalizacji ze zwycięzcami z innych klubów. Normalnie odbywa się to w sali, bywa poczęstunek z kawą i słodyczami. Pamiętam na jednym z konkursów była pizza i koncert. Przyjechali koledzy z Lublina i Białegostoku. Miałam wtedy mowę konkursową o przyjaciołach, mówiłam o przyjaciółce Agnieszce. o przyjaciołach z klubu.  O mamie, która pilnuje mnie z góry. Tamta mowa wzruszyła wiele osób. Pamiętam to dokładnie. Był konkurs w 2018 lub  2019 roku.  Mam pamięć do momentów i wydarzeń, do dat niekoniecznie. 

Teraz wróć do online, konkurs odbył się wczoraj. Komfortem było to, że mogłam się wyspać po piątku u przyjaciółki. Konkurs był o 10: 00. Oczywiście obudziłam przed 9, by na spokojnie się ubrać i zjeść śniadanie. Gdyby konkurs odbywał się na żywo, to musiałabym mieć czas na dojazd.  I powrót.  W online, w pracy zdalnej nie trzeba się tym martwić. 

Jak w konkursach i spotkaniach online. Bywa nie ma takich emocji, jak na żywo. Nie można się zobaczyć, dotknąć. Przyjemniej mi się mówi do żywej publiczności, niż do wyłączonych kamer. Zawsze ten stres, czy internety nie spłatają figla. Używam liczby mnogiej celowo, bo mam dwie opcje z rutera lub z telefonu. Takie mamy czasy, internet, sprawny internet jest na wagę złota. Jednak odbyło się na szczęście bez niespodzianek z łączem. Mowy były nieziemskie i inspirujące każdy miał inny pomysł. Była mowa o tym, co w głowie, to moje. Druga była o pasji. Jeszcze jedna o zmianie nawyków. O małych krokach i radości z drogi do celu.  Ja wygłosiłam ewaluacje. Dostałam certyfikat o udziale w konkursie. Fajny byłby puchar. jednak chodzi o coś więcej, o wygrywanie z samym sobą i te klimaty. Drogę do celu lekcję. I sprawdzenie siebie na tle innych. 

Przed konkursem  było ustawianie i przestawianie komputera, by było mnie widać i słychać jednocześnie. Patentem, był brązowy plastikowy koszyk na rzeczy. Postawiłam go na komodzie, na nim komputer. Na łóżko wzięłam poduszkę z kanapy w salonie. by podnieść siedzenie do kamery. Ewaluację wygłaszałam na siedząco. Sypialnia, w której pracuję, czytam, odpoczywam nie ma biurka. Muszę sobie radzić. Konkurs trwał ok. 4 godzin. Były mowy i ewaluacje w języku polskim i angielskim. Mniej więcej po 5 osób występowało w każdej kategorii. Poszło szybko sprawnie i bez zakłóceń.  Atmosfera była inna niż zwykle, bo nie było wywiadów z uczestnikami, przy rozdaniu dyplomów. Między kategoriami prowadzący zabawiał nas dowcipami o Batmanie. Jest jego fanem. 

Konkurs online, to kamera internet i tęsknota za żywą publicznością. Konkurs online, to kolejna okazja do nauki prezentacji przed kamerą. Konkurs online i na żywo, to praca i zaangażowanie kilkunastu osób. Sędziowie, liczący, prowadzący. Online dochodzą zoom masterzy, którzy pilnują, by nie było zakłóceń technicznych. Konkursy to adrenalina, zdrowa rywalizacja, sprawdzenie swoich umiejętności. Niesamowita przygoda. Nawet w online udzielają się te emocje. Warto cieszyć się tym, co mamy. Spotkań na żywo zbyt szybko nie będzie, niestety.  Online ma jednak swoje zalety, możemy nadawać z domu i spotkać się z całą Polską, światem. Jest kontakt z drugim człowiekiem, jego głosem, spojrzeniem. Możliwość komunikacji. Dzięki temu pamiętamy, jak wyglądamy, słyszymy się. Wymieniamy doświadczeniami. Łączmy się i polecam Toastmasters, jako formę samorozwoju i kontaktu z inspirującymi ludźmi.


Podcast Kryminalny , jak czytana książka

     Mroczne opowieści na dobranoc

    Od tygodnia jestem wkręcona w podcasty kryminalne. Czuję się przy tym, jak by ktoś mi czytał dobrze napisany kryminał do poduszki, czy codziennej pracy zdalnej. Tak można sprzedawać środki chemiczne przez telefon słuchając opowieści o morderstwach w tle. 

    Ciekawi mnie z punktu widzenia Toastmasters, tworzenia angażującej treści, intonowania głosu, rozwijania historii i jej wątków. Ostatnio w Toastmasters Centrum poruszaliśmy tworzenia historii, opowieści. Prowadzący podzielił swoimi doświadczeniami i wiedzą na ten temat. 

Klasyczna historia ma miejsce akcji, czas bohaterów i wydarzenia. Wydarzenia, które wyrywają bohatera z jego rutyny, strefy komfortu. I to jest punkt kulminacyjny, który zmienia wszystko w opowieści i prowadzi do innych niż rutynowane zdarzeń. 

    Przykładowo Czerwony, kapturek idzie jak zwykle, do swojej babci tą samą drogą. Standardowo niesie jej koszyczek ze smakołykami. Jednak rutynę przerywa wilk, który zaskakuje kapturka na drodze. I to plecie łańcuch zdarzeń, które znamy z bajki. Dziewczynka trafia do babci i zastaje tam wilka, który udaje babcię i ją zjada. Finalnie pojawia się leśniczy, który je z jego brzucha uwalnia. W mojej subiektywnej opinii punktem kulminacyjnym jest pojawienie się wilka, który zmienia bieg rutynowych zdarzeń. 

    W opowieściach z podcastów kryminalnych pojawia się konkretny schemat. Opowieść zaczyna się od opisu, bohatera lub antybohatera, lub obu stron. Opowiadanie zmierza do punktu, w którym obie strony stykają się ze sobą. W dalszej części opisywane są ich wspólne losy. Następnie prowadzi do tragicznej historii śmierci jednego z bohaterów. 

Opowieści zaczynają się również od okoliczności zaginięcia lub śmierci, następnie odtwarzane są okoliczności z życia bohatera i opowieść prowadzi do momentu spotkania oprawcy przez proces dochodzenia do prawdy. Opis śledztwa. Podsumowaniem historii jest relacja z procesu lub podsumowanie motywu. 

    W tego typu opowieściach przyciąga mroczność zdarzeń i ludzkiej natury. Sposób opowiadania i to, że są one autentyczne. Naprawdę się wydarzyły. Wieki temu, dekady lub całkiem niedawno. Niektóre sprawy są do dziś nierozwiązane nie mają jednoznacznego końca. Opowiadacz, podcast er siłą rzeczy zostawia słuchacza z zagadką w głowie. 

    Autentyzm opowieści przyciąga nie tylko dlatego, że się wydarzyło. Przyciąga intonacja głosu i dawkowanie wątków. Prowadzących do finału. Podziwiam również zacięcie w tworzeniu tych podcastów, stworzyć taką opowieść trzeba się przekopać przez prasę, literaturę, akta sprawy. Trzeba również uważać, by te źródła były rzetelne. Bo, jak wiemy głośne sprawy bywają koloryzowane i przeinaczane. Powstanie półgodzinnego odcinka wiąże się z wielogodzinną analizą i szukaniem wiarygodnych materiałów. 

    Rezultatem jest wciągający podcast, którego słucha się, jak czytanej przez kogoś literatury faktu. Posłuchaj sam, przekonasz się. 

https://www.youtube.com/watch?v=Ug3IEpj8gW8

https://www.youtube.com/watch?v=Gj-vBZkAVko

https://www.youtube.com/watch?v=QBHyRh4N7M4


Być Kobietą

 Być kobietą 

Co to, znaczy być kobietą? Myśleć, czuć, decydować o sobie. Być księżniczką chłopczycą, dziwką, świętą? Być żoną, matką, kochanką, zakonnicą? 

Sama nie wiem, pogubiłam się w tym. Bo każda jest inna. Każda czuje i definiuje się inaczej. 

Jest inaczej postrzegana, oceniana. Jest od cholery stereotypów na temat kobiet. 

Przykładowo ten, że wszystkie lubią dzieci i ich rolą jest być matką. Guzik prawda ja nie lubię dzieci. Denerwuje mnie ich płacz. Poważnie. Kocham ludzi i zwierzęta. Jestem wrażliwa. Jednak moje uszy źle reagują na dziecięcy płacz. 

Kobiety są emocjonalne wręcz, histeryczne. Nie wszystkie. Są kobiety silne, twardo stąpające po ziemi. Podejmujące konkretne i szybkie decyzje. Są kobiety bardziej i mniej wrażliwe. Poza tym, co u licha znaczy emocjonalny? Kobieta i mężczyzna mają emocje. Każdy okazuje je inaczej. Jedni są płaczliwi, drudzy nerwowi. A jeszcze inni zachowują stoicki spokój. Poza tym reakcja zależy od akcji, do sytuacji Panowie również potrafią płakać. Kobiety głośno krzyczeć jak są wściekłe. 

Jednego najbardziej nie lubię ładna, to głupia, bo skupiona na urodzie. Można być ładnym i inteligentnym. Znam osobiście ładne i inteligentne blondynki. Nie będę się rozwodzić nad tym, czy są naukowe dowody na związek urody i inteligencji. Zakładam, że nie.

Stereotyp zapewne ułatwia postrzeganie świata. Pomaga ubrać życie w schematy i rutynę. Wróćmy do bycia kobietą. Jesteśmy, my kobiety ulepione z różnej gliny. To znaczy z różnych wzorców, doświadczeń, środowisk. To nas kształtuje, zmienia. Bo kobieta zmienną jest. Zmienia podejście do życia. Zmienia zdanie. Zmienia styl, ubrania. Czasem partnerów, partnerki. Samo życie. Zmienia pracę. Miejsce zamieszkania. Kwitnie, dojrzewa. 

    Dlatego nie ma sensu wrzucać nas, kobiet do jednej, drugiej, czy trzeciej szuflady. To jest wręcz krzywdzące i oceniające. Ja jestem daleka od oceniania. Nie żyjesz życiem drugiego człowieka. Nigdy nie wiesz, co byś zrobił lub pomyślał w jego sytuacji. Wyjątki potwierdzają regułę. 

Jako kobieta chcę samodzielnie myśleć, czuć i decydować. O swoim życiu, wyborach. Chcę sama wybrać, czy wolę rodzinę, czy karierę. Mogę chcieć pogodzenia jednego z drugim. Mogę wybrać, czy potrzebuję tej, tak zwanej drugiej połówki, czy nie. Chcę wybrać, czy jestem feministką, czy nie. Siedzę okrakiem na płocie. Bo mam w sobie coś z feministki i coś z małej bezbronnej kobietki. Lubię sama o sobie decydować i jest fantastycznie być niezależną. Jednak ten feminizm się kończy, jak trzeba wymienić kran lub naprawić gniazdka, by przepływał przez nie prąd. 

To swoją drogą ciekawe. Współczesne kobiety chcą być takie wyzwolone, a jednak lepiej się składa szafy z Ikei, czy naprawia auta męskimi rękami. 

    Dlatego uważam, że skrajności, dzielenie świata, na czarne i białe nikomu nie służy. Wręcz przeciwnie. Są i chłopczyce grające w piłkę i skręcające meble. Są małe kobietki, które potrzebują męskiej ręki do wkręcenia żarówki. Są damy, które skręcą sobie tę nieszczęsną szafę, jednak miło, jak nie będą musiały. 

    Ja lubię to, że my kobietki jesteśmy różne. Mamy swoje spojrzenie na świat. Na skręcanie szafy, na miłość, na karierę. 

    Dobrą sprawą są różnice między kobietą i mężczyzną. Nie tylko te fizyczne. Nie ma sensu wkręcanie sobie, że jesteśmy tacy sami. Sama anatomia człowieka temu zaprzecza. Biologia się buntuje. Psychologia zapewne też. Doceniajmy swoją odmienność i się nie oceniajmy.  Bp każdy sam myśli, czuje i decyduje o swoim życiu. Każdy ma inne doświadczenia. Nie popadajmy w skrajności i wojny płciowo- poglądowe.


Konkurs on-line.

 Konkurs online.

    Żyjemy w zoomie, konkursy Toastmasters odbywają się online. Doświadczyłam udziału w tej formie na początku marca. Było ciekawie i dziwnie jednocześnie. 

Na pewno brakowało mi twarzy publiczności żywych braw i emocji. W szczególności podczas ogłoszenia wyników online nie ma tej radości, co podczas wręczania nagród na żywo. To rozdanie dyplomów, prezentów i prezentacja na scenie. Chwile dla fotoreporterów. Ekscytacja i wyróżnienie.     Tęsknie za podaniem ręki na scenie. 

Wystąpiłam w dwóch kategoriach, w mowach i ewaluacjach. Największym stresem i wyzwaniem, było właściwe ustawienie kamery i głosu. Laptop stał na stole i pudełku po butach. Cofasz się,  przybliżasz.     Sprawdzasz, czy przypadkiem nie ucięło Ci głowy. Sprawdzasz, czy Cię słychać z tej odległości. Mowę konkursową wypada wygłosić na gorąco. 

    Podczas konkursu ewaluacji trzeba, być dobrym słuchaczem i widzem. Sztuką jest wychwycenie atutów i lapsusów występu. Ubranie tego w słowa i strukturę. A dobrej jakości mowy, są trudne do oceny. Nie łatwo wychwycić elementy do poprawy. Konkurs wymaga podania rekomendacji. Można na tym zyskać lub stracić wiele punktów. Mowa online jest też inna na scenie. Wymaga innego spojrzenia.     Zmierzenia sił na zamiary.     Na scenie masz, całą przestrzeń w zasięgu publiczności. Przed kamerą przestrzeń, która mieści się w kadrze i musisz pilnować, by nie zacinał Ci się głos. 

Najbardziej obawiałam się zakłóceń w połączeniu. To jest wieczna zmora funkcjonowania online. Ruter mówi, nie lubię Cię, nie będę działać. Akurat wtedy, gdy masz wystąpienie albo wsłuchujesz się w wystąpienie. Raz się popłakałam ze złości, jak dziecko. Bo wywaliło mnie z sieci jak zaczęłam mowę.     Nie będę już rozwijać historii, bo kojarzę, że jest opisana w jednym ze wpisów. 

    Konkurs to zawsze emocje, adrenalina, euforia. Nadzieje na zwycięstwo. Smak wyzwania i rozczarowania. Jednocześnie smak radości, że się odważysz zmierzyć ze sobą i swoimi przyjaciółmi. Nie chodzi o to, kto jest lepszy, a kto nie. Liczy się wygranie z samym sobą. O przygotowanie i zaangażowanie. O szlifowanie umiejętności. trening. O to, że konkurs bardziej motywuje, by lepiej zrobić, to co robimy każdego tygodnia. Nie mówię tego, by dopieścić swoje ego.
On-line i of line inne doświadczenia jednak warte przeżycia. Warte wysiłku. Bo „sukces, przechodzenie od porażki do porażki, bez utraty entuzjazmu” Więc trać entuzjazmu i startuj w konkurencjach z innymi. Wygrywaj ze sobą.

Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg?

       Perfekcjonizm przyjaciel czy wróg? Jakoś czy jakość? Zdania zapamiętane z wystąpień w Toastmasters. Skłaniają mnie do pewnych rozważa...